wtorek, 31 maja 2016

Rozdział 18: Chętnie pokażę Ci jak było.


Schyliłam się po swoją, leżącą obok krzesła, torebkę i nie śpiesząc się, zaczęłam pakować do niej kolejno zeszyt, książkę oraz piórnik. Wstałam, zasunęłam za sobą krzesełko i wyszłam z klasy za innymi uczniami. Powolnym korkiem skierowałam się na dziedziniec. Aktualnie moim celem był murek, na którym spędzamy razem z Kendall praktycznie każdą przerwę. Jednak dzisiaj spędzę je sama, ponieważ dziewczyna z powodu naprawdę kiepskiego samopoczucia nie pojawiła się w szkole. 
Będąc już na miejscu wskoczyłam na murek, który swoją drogą na szczęście nie był zbyt wysoki. Torebkę ułożyłam obok siebie, uprzednio wyciągając z bocznej kieszonki telefon. Napisałam szybką wiadomość do Kendall, z pytaniem o jej aktualne samopoczucie. Uśmiechnęłam się lekko, zdając sobie sprawę z tego, że odpowiedz otrzymam najwcześniej około godziny dwunastej. Przez ostatni miesiąc byłam zmuszona wysłuchiwać codziennie rano narzekań brunetki na fakt, że musi wstawać tak wcześnie. Dlatego odsypiała w weekendy. I jeśli wychodziłyśmy gdzieś w sobotę, to nigdy wcześniej niż po południu. 
Zdziwiłam się więc, kiedy mój telefon zawibrował powiadamiając mnie o nowej wiadomości. 

Od: Kendall
Lepiej nie pytaj…

Do: Kendall
Wpadnę do Ciebie po szkole. 

Równo z raportem dostarczenia wiadomości do moich uszu dobiegł głos dzwonka, oznajmiający mi, że czas przerwy dobiegł końca. Zeskoczyłam z murka i wolnym krokiem ruszyłam w stronę odpowiedniej klasy. Czas na angielski.  Ogółem lubię ten przedmiot, ale nauczyciel jest do bani. Na każdej lekcji jest to samo. Każe nam przeczytać coś w podręczniku i zrobić kilka ćwiczeń, a sam siedzi przez całą godzinę lekcyjną i pisze coś w swoim „tajemniczym notatniku”, jak to zazwyczaj go nazywa. Na szczęście siedzę w ostatniej ławce, w rzędzie od okna, więc mogę używać telefonu tak, by on tego nie zauważył. Fakt, nie przykłada się do prowadzenia lekcji, ale jeśli chodzi o dyscyplinę, to w klasie zawsze ma być idealna cisza i spokój, a my mamy wykonywać dane na początku lekcji polecenie. 
Czując wibracje w kieszenie moich spodenek, upewniłam się, że nauczyciel na mnie nie patrzy, a następnie wyciągnęłam urządzenie i położyłam je na ławce przed piórnikiem.

Od: Jake 
Jakie plany na dziś? 
J

Od spotkania, podczas którego „zostaliśmy znajomymi” zmieniło się naprawdę sporo. W sumie mogę nazwać go kolegą. Przez ostatni miesiąc chłopak pisał do mnie praktycznie codziennie pytając o to, jak minął mi dzień, jak moje samopoczucie lub cokolwiek innego. Udało mu się nawet kilkukrotnie wyciągnąć mnie na spacer, co było po prostu wow, bo przecież tak bardzo go nienawidziłam, a teraz? Dopiero, gdy poznałam go bliżej zauważyłam, że wcale nie jest taki jak go ludzie opisują, a że jest naprawdę miłym i zabawnym chłopakiem. 
To jest nawet trochę śmieszne, bo jakim cudem tak szybko mi przeszło i się do niego przekonałam? 
Ale prawda jest taka, że jaki by ktoś nie był na początku to pod wpływem spędzania czasu z tą osobą przywiązujemy się. Czy tego chcemy, czy też nie. A ja faktycznie się do niego odrobinę przywiązałam. Nie na tyle by mu do końca zaufać, ale jednak przywiązałam. 

Do: Jake
Idę po szkole do Kendall.
Od: Jake
Wieczór też masz zajęty?
Do: Jake
Skąd to pytanie?
Od: Jake
Może mam dla ciebie małą niespodziankę? 

Niekontrolowanie uniosłam brwi ku górze, patrząc ze zdziwieniem na ostatnią otrzymaną wiadomość. Po chwili jednak moje usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Kiedy miałam już odpisać, przerwał mi dzwonek świadczący o końcu tej lekcji. Pośpiesznie zebrałam swoje rzeczy i pierwsza rzuciłam się w stronę wyjścia z klasy. Zanim jednak wylądowałam na korytarzu usłyszałam jeszcze nauczyciela, mówiącego o jutrzejszym mini sprawdzianie z trzech ostatnich tematów. Zignorowałam resztę jego wypowiedzi i ruszyłam w stronę wyjścia z budynku, chcąc znaleźć się na murku jak najszybciej. Idąc tam, przy okazji odpisywałam na wiadomość, co jakiś czas unosząc głowę znad ekranu, by na kogoś przez przypadek nie wpaść. 

Do: Jake
Mam się bać?
Od: Jake
 Raczej nie będzie tak strasznie :)
 

Nie do końca wiedziałam nawet co na to odpisać. Zaskoczył mnie, to fakt. Jednocześnie byłam też bardzo ciekawa. Postanowiłam nie odpisywać już na tę wiadomość, więc schowałam telefon do tylnej kieszeni spodenek. I tak jak wcześniej, udałam się na murek. Mam nadzieję, że pozostałe lekcje zlecą mi równie szybko co trzy poprzednie. 


                                                                                                    ***

Przycisnęłam dzwonek, znajdujący się po prawej stronie białych drzwi. Wiedziałam, że Kendall jest sama w domu także cierpliwie czekałam, aż dziewczyna otworzy mi drzwi. Ma pokój na piętrze, a w jej stanie raczej nie będzie się jej śpieszyć. 
- Hej – drzwi otworzyły się, a w nich stanęła brunetka otulona kocem.
- Hej – odpowiedziałam, wchodząc do środka. 
Kendall zamknęła drzwi, a ja zaraz po tym ją przytuliłam. 
- Jak się czujesz? 
- Obudziłam si… - zaczęła, ale nie dokończyła. 
Zrzuciła z siebie koc i pobiegła w stronę łazienki. Ruszyłam za nią, a gdy wparowałam do pomieszczenia brunetka nachylała się nad toaletą i wymiotowała. Skrzywiłam się na ten widok, współczując jej. Podeszłam do niej i łapiąc za jej włosy, zgarnęłam je w kucyka i trzymałam tak, by jej nie przeszkadzały. Po dłużej chwili dziewczyna sapnęła i usiadła na podłodze, uprzednio wycierając twarz w papier toaletowy. Sięgnęła ręką do spłuczki, po czym oparła głowę o ścianę i przymknęła oczy. Kucnęłam obok niej, patrząc na nią zmartwionym wzrokiem. 
- Może powinnaś iść do lekarza?
Momentalnie otworzyła oczy i szybko zaprzeczyła głową, nie zgadzając się ze mną.
- Nie potrzebuje lekarza. Pewnie się czymś zatrułam, przejdzie mi. 
- Jesteś pewna?
Uśmiechnęła się, przy czym lekko skinęła głową. 
- Zrobię ci herbatę. Idź się połóż – wyciągnęłam w jej stronę rękę, którą od razu chwyciła i podciągnęła się ku górze. Złapałam ją w talii, gdy dziewczyna trochę się zachwiała. Westchnęłam cicho i podtrzymując ją ruszyłam w stronę schodów, a następnie jej pokoju. Gdy tam dotarłyśmy, co swoją drogą nie było zbyt łatwe, bo Kendall ledwo co szła, ułożyłam ją na łóżku i przykryłam kołdrą. Sama pośpiesznie wyszłam i zbiegłam po schodach, kierując się w stronę kuchni. 
- Proszę – powiedziałam stawiając parujący kubek na szafce nocnej.
Usiadłam na skraju łóżka, przyglądając się brunetce. Naprawdę jej współczuje. Widać, jak bardzo zmęczona i słaba jest. Pewnie nie spała zbyt dużo tej nocy, biorąc pod uwagę jej mocno podkrążone i sine oczy. 
- Kiedy twoja mama wraca z pracy? – zapytałam cicho.
Ociężale uniosła powieki i potarła skronie nadgarstkami. 
- Powinna być za niedługo. 
Podniosła się do pozycji siedzącej i drżącymi dłońmi złapała za kubek. 
- Musisz jechać do lekarza. Wyglądasz jak trup – dodałam na co dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Co tak w… - zaczęła, ale przerwał jej huk dochodzący z dołu. Brzmiało, jakby ktoś trzasnął drzwiami wejściowymi. 
Chwilę później dostałyśmy odpowiedz, bo drzwi od pokoju Kendall otworzyły się, a nich stanęła jej mama.
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się lekko w stronę rodzicielki mojej przyjaciółki. 
- Cześć, skarbie – zwróciła się do mnie, po czym podeszła do brunetki, na co ja wstałam, by zrobić jej miejsce – Jak się czujesz kochanie? – złapała ją za podbródek, delikatnie go uniosła i pogłaskała jej policzek. 
Stałam z boku, przyglądając im się, kiedy mój telefon zawibrował. 

Od: Jake
To kiedy mogę po Ciebie przyjechać? 
Do: Jake
Za 15 minut spod domu Kendall. 

- Zaraz do Ciebie wrócę, zadzwonię do znajomego lekarza i Cię umówię na wizytę – nim się obejrzałam kobieta wyszła.
Ponownie zajęłam miejsce tuż obok przyjaciółki i odgarnęłam jej włosy z twarzy. 
- Jake powiedział, że ma dla mnie jakąś niespodziankę – zaczęłam niepewnie.  
Kendall po moich słowach jakby odżyła, ponieważ otworzyła szeroko oczy i podniosła się do pozycji siedzącej. Czy to jest aż takie dziwne? 
- Co? – mruknęłam.
- A Ty nie chciałaś mu wybaczyć. Sama mu nie wierzyłam i nadal mu nie ufam, ale to nie znaczy, że nie widzę jak się dla Ciebie stara – uśmiechnęła się blado – Ale jeśli Cię skrzywdzi, to ja skrzywdzę jego – dodała, próbując udawać groźną, ale w końcu i tak się zaśmiała, a ja razem z nią. 
Przez następne kilkanaście minut strzelałyśmy, co może być tą niespodzianką. I muszę stwierdzić, że mamy naprawdę bujną wyobraźnię. 
- Idź! – powiedziała zaraz po tym jak usłyszała klakson. 
Wypuściłam głośno powietrze i pożegnałam się z nią. Po drodze złapałam również swoją torebkę i pożegnałam się z mamą Kendall. Kiedy wyszłam na zewnątrz słońce od razu podrażniło moje oczy, przez co na chwilę miałam ograniczoną widoczność. Skrzywiłam się, mrużąc oczy. 
- Cześć – usłyszałam. 
Wolnym krokiem ruszyłam w stronę szatyna, opierającego się o drzwi od strony pasażera. Będąc zaledwie metr o niego, poczułam jak łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do powitalnego uścisku, jak miał w zwyczaju. 
- Hej – odpowiedziałam w końcu – Nie lubię niespodzianek – dodałam, kiedy chłopak otworzył mi drzwi, bym wsiadła do pojazdu. 
- Polubisz – uśmiechnął się do mnie, siedząc już na miejscu kierowcy – Zapnij pas.
Wykonałam polecenie i wygodniej rozsiadłam się na fotelu. Mam nadzieję, że to nie będzie nic głupiego. Tak samo mam nadzieję, że nie zrobię z siebie idiotki, gdy w końcu dotrzemy na miejsce, a on wyjawi mi, co jest tą niespodzianką. 
- Jak tam w szkole? – zaśmiał się cicho, pośpiesznie na mnie zerkając.
- Znośnie – oznajmiłam krótko. 
Nadal się dziwnie przy nim czuję. To tak jakby... myśl o tym, że on może mnie ponownie wykorzystać nieustannie dawała o sobie znać. I to jest cholernie niekomfortowe, bo ja naprawdę widzę, że on się zmienił. Choć… to stwierdzenie nie do końca jest dobre. Na początku naszej znajomości był miły, rozmawiał, rozśmieszał mnie i to mi się wtedy naprawdę podobało. I teraz też tak jest. To co zrobił i to jaką ma opinię w ogóle do niego nie pasuje. Chłopak siedzący obok mnie właśnie szeroko, a zarazem uroczo się uśmiecha i nuci piosenkę, która właśnie leci w włączonym przez niego radiu. Gdzie on jest tym strasznym facetem, którego zna cały Brooklyn jednocześnie wiedząc, że z nim się nie zadziera? To chore. 
- Jesteśmy – usłyszałam ściszony głos Jake’a, jednak w żaden sposób nie zareagowałam. 
Siedziałam w bezruchu wpatrując się w przednią szybę. Ocknęłam się dopiero, gdy drzwi do strony pasażera zostały otworzone, a ja poczułam rękę na moim odkrytym udzie. Wzdrygnęłam się i spojrzałam w stronę szatyna, który posłał mi lekki uśmiech. Zabrał dłoń i wystawił ją ku mnie. Złapałam za nią, a on pomógł mi wysiąść z samochodu. 
- Kojarzę to miejsce – powiedziałam rozglądając się i widząc podświadomie urywki tego miejsca w innej sytuacji.
- Chodź – splótł nasze dłonie, ale nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi, ponieważ aktualnie chciałam się za wszelką cenę dowiedzieć skąd znam ten teren. 
W końcu zostałam pociągnięta do przodu, następnie zaczęliśmy wędrówkę po schodach. Nie rozumiem, dlaczego nie mogliśmy skorzystać z windy. W tym czasie nie zadawałam jednak żadnych pytań, co było wręcz zaskakujące, ponieważ jestem typem ciekawskiej osoby i zawsze chcę wszystko wiedzieć. Cicho podążałam za chłopakiem, schodek po schodku, ciągle trzymając jego dłoń i tłumacząc sobie, że to tylko dlatego, że dokądś mnie prowadzi, więc nie wypada się wyrwać i odskoczyć w bok jak głupia, bo mnie dotknął. 
Kiedy otworzył przede mną potężne, metalowe drzwi, które nieprzyjemnie skrzypnęły i ruchem ręki wskazał bym szła pierwsza, zaczęłam się domyślać gdzie i po co tutaj jesteśmy. Nie czekając na niego ruszyłam prosto przed siebie, aż w końcu stanęłam tuż przed murkiem. Widok stąd był niesamowity. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, kolorując tym samym chmury na przeróżne odcienie czerwieni, pomarańczy, a gdzieniegdzie i fioletu. Miałam przed sobą panoramę Nowego Jorku. I choć to było tylko jedenaste piętro, a w tym mieście są o wiele wyższe budynki, z których widać to setki razy lepiej, to tutaj i tak jest cudownie. 
- Mieszkam tutaj. Stąd kojarzysz to miejsce – usłyszałam po dłuższej chwili ciszy. 
Przekręciłam głowę w bok, nadal podpierając się obydwoma rękami o murek. Jake stał w ten sam sposób i również na mnie patrzył. 
- Myślałem, że z tamtego wieczoru w Twojej głowie jest kompletna pustka, aż do dziś, a tu proszę! Jednak coś pamiętasz – zaśmiał się cicho, na co ja mu zawtórowałam. 
- Wolałabym pamiętać wszystko – mruknęłam cicho, a gdy dotarło do mnie co tak właściwie powiedziałam, odwróciłam głowę w drugą stronę. Poczułam, jak moje policzki płoną, więc dodatkowo spuściłam głowę w dół. A gdy w końcu postanowiłam na niego spojrzeć, ten patrzył na mnie z wymalowanym szokiem na twarzy, ponieważ tak jak i ja, nie spodziewał się, że takie słowa wyjdą z moich ust. 
- Opowiedzieć Ci jak było? – odezwał się w końcu, szeroko jak i złośliwie się uśmiechając – A może wolisz, bym Ci pokazał? – zaśmiał się. 
- To nie śmieszne – burknęłam, uderzając go pięścią w ramię – Ty też raczej nie chciał byś mieć czarnej dziury w głowie na samo wspomnienie takiego poranku, po takich wydarzeniach. 
Szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy. Drażnił się ze mną. 
Zrobił krok w tył, a ja spojrzałam na niego zaciekawiona przez ramię. Stanął za mną, przez co zaczęłam się nieco denerwować jego nagłą bliskością. Dłonie delikatnie, prawie nieodczuwalnie ułożył na moich biodrach i schylił się do mojej szyi.
- A tak serio, mówię poważnie. Jeśli chcesz, chętnie pokażę Ci jak było – szepnął wprost do mojego ucha.
- Zapomnij – odpowiedziałam trochę piskliwym i niepewnym głosem, ale co poradzę, jego oddech muskający mój kark skutecznie mnie rozproszył. 
Odwróciłam się w jego stronę i układając jedną dłoń na jego klatce piersiowej, delikatnie go odepchnęłam.

~*~

Okej, na początek przepraszam za to, że tyle nie było rozdziału, ale cóż nie będę ukrywać, że oprócz mniejszej ilości czasu, a za to dużą ilością nauki, nie miałam także zbytnio weny. Ogólnie po prostu straciłam wenę na to opowiadanie i gdy siadam do pisania to już nie jest to samo, co kilka miesięcy temu. Za to wpadłam na inny pomysł, na nowe opowiadanie, który na pewno zrealizuję, ale dopiero po skończeniu tego. Bo tak, mam zamiar je skończyć. Mam je zaplanowane już od dłuższego czasu i nie zostawię go tak, bo wiem jak to jest gdy autorka zaczyna coś pisać, a potem tak po prostu to rzuca.
Mam nadzieję, że podczas tej dłuższej przerwy została chociaż garstka osób, które miały na tyle cierpliwości i czekały :)
Dajcie znać, czy jesteście i co sądzicie o rozdziale, jak i również o wizji kolejnego opowiadania moje autorstwa :) 

9 komentarzy

  1. Czekam i jestem i bede 😁
    Ten rozdzial jest świetny! Jake jest cudowny 😍 taki zboczony kochany dupek, kto takie faceta nie lubi? 😍😍

    Ogólnie jestem ciekawa co tam zaplanowałas 😄

    A co do nowego jeśli chcesz to ja chętna do czytania jestem 😎😋

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest genialny. Czekam na kolejny. I bardzo sie cieszę ze skonczysz to a nie tak jak reszta autorek zostawia i pisze dalej. A mam takie pytanko czy ta nowa opiwoedz będzie tez o justinie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następne będzie najprawdopodobniej o Luke'u Hemmingsie :)

      Usuń
  3. Kocham twoje opowiadania. A najbardziej jak Justin jest taki kochany, zboczony ale i tez czasem potrafi być ,,agresywny,, czekam na kolejny. Pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsza ❤ pozdrawiam i czekam na kolejną część i na kolejne opowiadanie ❤
    /★maniaczka★łez★

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam i będę czekać na kolejny!;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.