- Nie wolałabyś po prostu zgodzić się na znajomość od
nowa? Nie nachodziłbym cię, nie prosił, miałabyś spokój i za to jednego
znajomego więcej – uśmiechnął się, wsuwając ręce w przednie kieszenie spodni.
- Śpieszę się – zignorowałam jego słowa i ruszyłam w
kierunku wejścia do budynku.
Moja ręka umiejscowiła się na klamce od
drzwi, jednak kiedy poczułam ucisk na nadgarstku momentalnie zatrzymałam swoje
ruchy. Poczułam przechodzące przeze mnie dreszcze, nie wiedząc nawet czy
pozytywne czy negatywne. W każdym razie, musiałam to jakoś opanować.
Moje ciało zostało pociągnięte w tył jednocześnie mnie
obracając. Wpadłam prosto w klatkę piersiową chłopaka. Nie miałam nawet szansy
się odsunąć przez otaczające mnie umięśnione ramiona, których dłonie spoczywały
na dolnej części mojego kręgosłupa. Z racji, że był wyższy o kilkanaście
centymetrów, uniosłam głowę ku górze napotykając jego oczy skupione na mnie.
Jego oddech delikatnie łaskotał moją twarz.
- Muszę cię ostrzec – zaczął z udawanym smutkiem.
Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Za niedługo nie będzie potrafiła beze mnie żyć –
zniżył swój głos do szeptu.
Wpatrywałam się w niego przez chwilę, czekając na
dalszą część żartu. Jednak kiedy takowej nie otrzymałam, sama zaczęłam zanosić
się śmiechem. Udało mi się nawet wyswobodzić z jego uścisku. Moja klatka
piersiowa zatrzęsła się kilkukrotnie, a twarz zdobił szeroki uśmiech.
Próbując się opanować, zauważyłam jak chłopak z
założonymi na piersi rękoma uważnie mi się przygląda. Parsknęłam po raz ostatni
ponownie kierując do swojego mieszkania.
- Do zobaczenia, mała. I powodzenia w szkole –
usłyszałam za sobą.
Minęłam windę zdając sobie sprawę z tego, że trzeba
będzie na nią czekać, ponieważ aktualnie przebywa na szóstym piętrze. Ruszyłam
w stronę schodów i biegłam chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.
Przystanęłam na jednym z pięter z zamiarem złapania kilku wdechów. Muszę
przyznać, że moja kondycja trochę spadła. A nawet nie trochę. Ostatnim razem biegałam
blisko dwa miesiące temu, co akurat nie skończyło się zbyt dobrze. Pokręciłam
energicznie głową chcąc wyzbyć się wspomnień, które momentalnie ukazały się w
mojej głowie. Teraz natomiast, na myśl nasuwa mi się jedno, a właściwe nawet
dwa pytania. W co on pogrywa i po co to robi?
***
- Widocznie musi być coś na rzeczy – podsumowała
Kendall.
Westchnęłam na jej odpowiedź. To, że musi być coś na
rzeczy wiem i ja. Nie wiem natomiast, czy jest to coś dobrego czy raczej złego.
W końcu to Jake. Chłopak, którego wszyscy znają, bo jest taki świetny w
nielegalnych wyścigach.
- Co ja mam zrobić? To irytujące, że tam gdzie jestem
ja, jest i on. Mówi o tym, że to było pomyłką i chce zacząć od nowa. Nie
wiedziałam, że obecność drugiego człowieka może mnie tak denerwować – mruknęłam
poirytowana.
Przez dłuższą chwilę w samochodzie panowała cisza.
Brunetka była skupiona na drodze, ale wyglądała jakby nad czymś myślała.
Odwróciłam wzrok w stronę okna, również popadając w zamyślenie i jednocześnie
obserwując także budzące się do życia miasto. Kostkę lewej nogi oparłam na
prawym kolanie, plecami wpadłam bardziej w fotel, a brodę ułożyłam na dłoni,
którą uprzednio oparłam o drzwi, tak by było mi wygodnie.
- W takim razie może spróbuj – myślałam, że się
przesłyszałam. Spojrzałam w stronę Kendall, której oczy już były wlepione we
mnie, oczekując mojej reakcji. Jej łagodne i spokojne spojrzenie utwierdziły
mnie w przekonaniu, że te słowa naprawdę wyszły z jej ust.
- Mówisz serio?
- Tak – urwała, by sprawdzić czy światło zmieniło się
już z czerwonego na zielone, po czym ruszyła – To, co zrobił nam i zapewne nie
tylko nam, było głupie i żałosne, ale skoro tak się stara…
- A jeśli to jest jakiś głupi żart i znowu mnie
wykorzysta?
- Tym razem na to nie pozwolisz – przeniosła swój wzrok
na chwilę na mnie, puściła mi oczko, po czym ponownie patrzyła na drogę – Ani
Ty, ani ja, ani Sam na to nie pozwolimy, a jeśli zrobi coś innego by Cię
skrzywdzić, to my skrzywdzimy jego. Tym razem poczwórnie – dodała.
Moją twarz przyozdobił delikatny uśmiech, kiedy
odwróciłam się w stronę okna, by zauważyć, że jesteśmy już na miejscu. Kendall
zaparkowała na jednym z miejsc parkingowych i uśmiechnęła się zachęcająco w
moją stronę. Wysiadając z auta, pomimo wczesnej pory mogłam poczuć jak słońce w
przyjemny sposób ogrzewa moją twarz. Jak na tak wczesną godzinę muszę przyznać,
że jest dość ciepło, a przede wszystkim parno, więc można się później
spodziewać deszczu.
Pod budynkiem zebrało się już sporo osób. Wiele z nich
wchodziło do środka, a niektórzy kierowali się jeszcze w stronę murków na
papierosa lub by po prostu posiedzieć te dziesięć minut przed rozpoczęciem
apelu. Razem z Kendall stwierdziłyśmy, że pójdziemy od razu na salę.
- A gdzie Sam? – zapytałam, gdy stanęłyśmy gdzieś na
końcu pomieszczenia, obserwują jak zapełnia się ono coraz bardziej przez
nowych, jak i starych uczniów.
- Nie chodzi tutaj – odpowiedziała, opierając się o
ścianę.
- Czemu?
- Do tej jej nie przyjęli ze względu na kiepskie oceny
ze wcześniejszej szkoły.
Kiwnęłam jedynie głową, rozglądając się po sali.
Zerknęłam na zegarek znajdujący się na moim lewym nadgarstku, chcąc by to się
już zaczęło. Jak na zawołanie na podest ustawiony na drugim końcu pomieszczenia
wszedł oficjalnie ubrany mężczyzna. Można się raczej domyślić, że jest to
dyrektor. Wygląda na około pięćdziesiąt lat, ma już siwe włosy, a jego skóra na
twarzy jest pomarszczona.
Zaraz po nim wyszła równie elegancko ubrana kobieta.
Ta przy nim wyglądała dość młodo. Lekko pofalowane, brązowe włosy opadały na
jej ramiona. Granatowa, ołówkowa sukienka za kolano i wysokie szpilki w tym
samym kolorze. Jej twarz zdobił szeroki uśmiech.
- Witam wszystkich bardzo serdecznie na rozpoczęciu
roku szkolnego – zaczęła, gdy znalazła się przy mikrofonie – Zwłaszcza nowych
uczniów, którzy zdecydowali się uczęszczać do naszej placówki. Nazywam się
Amanda Hilton, jestem dyrektorką tej szkoły, natomiast to – odwróciła się by
wskazać na stojącego za nią faceta – Jonathan Murphy, wicedyrektor –
najwidoczniej się pomyliłam.
Nie słuchałam reszty jej wypowiedzi, ponieważ zaczęłam
przyglądać się grupce osób przystających przy oknie. Wydaje mi się jakbym
jednego z nich już gdzieś widziała, jestem tego niemal pewna. Tylko gdzie?
Nienawidzę takich sytuacji. Coś wydaję mi się tak bardzo znajome albo coś na
pewno wiem, ale nie mogę sobie tego przypomnieć. Frustrujące.
Chłopak najwyraźniej musiał poczuć mój palący wzrok na
nim, ponieważ jego głowa zwróciła się w moją stronę, przy czym zlustrował mnie
wzrokiem. Nieustannie na mnie patrzył, jakby również czuł, że już gdzieś się
widzieliśmy. W końcu jednak wyciągnął telefon i coś w nim wystukał. Rzucił mi
krótkie spojrzenie i odwrócił się do mnie plecami.
Westchnęłam cicho, zwracając swoją uwagę na
przemawiającego teraz wicedyrektora.
- Długo to potrwa? – szepnęłam do Kendall.
- Nie powinno. Po tym idziemy do klas, a wtedy mogę
Cię trochę oprowadzić po szkole jeśli chcesz.
- Chcę – uśmiechnęłam się.
- Więc drodzy uczniowie, zapraszamy do klas –
usłyszałam, automatycznie patrząc na ludzi kierujących się w stronę wyjścia z
sali.
***
- To by było na tyle – nauczyciel, który będzie moim
wychowawcą przez ten rok uśmiechnął się – do zobaczenia jutro.
Wszyscy równo zaczęli podnosić się z zajętych przez
siebie ławek. Mamy tak siedzieć przez cały rok, w każdej klasie. Moja na
szczęście była ostatnią, w dodatku w lewym rzędzie. Gorzej z Kendall, której
trafiła się w środkowym rzędzie i to druga. Brunetka kiwnęła głową w stronę
korytarza od razu się tam kierując, a ja natomiast czekałam aż stojące przede
mną dziewczyny się chociaż przesuną.
Zawsze lubiłam zawierać nowe znajomości. W poprzedniej
szkole znałam wszystkich, a wszyscy znali mnie. W tej sobie chyba jednak
odpuszczę. Wszystkie dziewczyny wyglądają na takie sztuczne. Wszędzie chodzą
swoimi małymi paczkami, zawierającymi pustą laskę uważającą siebie za bóstwo,
która rządzi pozostałymi. No tak, na pewno chciałabym do nich dołączyć i
płaszczyć się przed nią na każdym kroku. Chłopaki, których jest znacznie mniej
od dziewczyn w naszej klasie, dzielą się z kolei na albo typowych komputerowców
spędzających swoje życie właśnie przed tym urządzeniem albo na przystojniaków,
których jest znacznie mniej od tamtych i są już zajęci z tego co udało mi się
zauważyć.
Także jestem przeszczęśliwa, że w klasie jest jeszcze
Kendall. Dziewczyna, która mimo, że nie nakłada tony tapety i nie piszczy na
widok szkolnej drużyny piłkarskiej zdecydowanie zasługuje na miano
najnormalniejszej i najbardziej sympatycznej.
- Klasa wydaje się być super – powiedziałam głosem
przesiąkniętym sarkazmem, kiedy brunetka pokazywać mi gdzie co się znajduje na
parterze.
- O tak, jest najlepsza – kontynuowała, rozumiejąc
moją aluzję.
- Jak wytrzymałaś przez dwa lata?
- Przerwy spędzałam z Chrisem i Jasonem, którzy
jak wiesz są rok starsi, więc skończyli szkołę, chociaż nadal nie wiem do końca
jakim cudem. A na lekcji zazwyczaj bawiłam się telefonem, bo cóż, nauczyciele
tutaj niezbyt dbają o to jak uczniowie zachowują się na lekcjach. Ich zdaniem
oni mają tylko przekazać nam materiał, a to czy my weźmiemy sobie to do serca
czy też nie, mało ich obchodzi…
- To twój? – przerwałam jej słysząc jak w jednej z
naszych torebek wibruje telefon.
Kendall szybkim ruchem wyciągnęła urządzenie z bocznej
kieszonki torebki i przesunęła palcem po ekranie, przykładając komórkę do ucha.
- Tak? Teraz? Przecież mówiłam Ci, że… No tak, ale…
Daj mi skończyć mówić – dziewczyna przystanęła na środku korytarza, co zmusiło
mnie do tego samego – Dobrze.
Sądząc po minie Kendall nie była zbyt zadowolona.
- Coś się stało?
- Mama dzwoniła. Jestem jej do czegoś potrzebna. Mam
być szybko w domu, bo to ponoć strasznie pilne – wywróciła oczami –
Przepraszam, obiecałam, że pokaże Ci szkołę…
- Pokażesz jutro – uśmiechnęłam się – Nie masz za co
przepraszać.
Ruszyłyśmy w stronę wyjścia z budynku, wiedząc, że
teraz szybkie wyjechanie z parkingu będzie graniczyło z cudem. Nikomu się
przecież nie śpieszy. Pierwszy dzień szkoły. Niektórzy widzą swoich znajomych
po raz pierwszy od dwóch miesięcy.
- Tak w ogóle to gdzie ja zaparkowałam? – Kendall
zwolniła, najwyraźniej nie wiedząc w którą stronę placu się udać.
Zaśmiałam się na jej reakcję, zauważając, że jej
orientacja w terenie nie wiele różni się od mojej. Wpatrywałam się w
przyjaciółkę z szerokim uśmiechem, ponieważ ta sytuacja nadzwyczaj mnie bawiła.
Bo czy to nie zabawne jak często i w jak głupich sprawach los może nam płatać
figle?
Przyznaję, że ja takich sytuacji mam aż nad to.
Stanęłam na palcach, jakby to miało cokolwiek dać przy
moim wzroście i zaczęłam rozglądać się po parkingu. Zrobiłam z dłoni daszek,
przystawiając ją do czoła. Słońce dawało o sobie znać aż za bardzo. Nie dość,
że dogrzewało w nasze czarne ubrania to jeszcze dodatkowo znajdowaliśmy się na
placu wyłożonym betonem.
Ale po aucie ani śladu, jakby je ktoś po prostu
zabrał.
- Chyba nie pozostaje nam nic innego, jak spacer po
całym parkingu – po raz kolejny szeroko się uśmiechnęłam.
- Jest tak gorąco – jęknęła dziewczyna wachlując się
rękami i spoglądając w idealnie dzisiaj błękitne niebo, bez najmniejszej
chmurki.
- Może się rozdzielimy i tak szybciej znajdziemy?
- Chcesz potem szukać jeszcze mnie? – zaśmiała się,
łapiąc za mój nadgarstek i ciągnąc w swoją stronę.
- Nie rozumiem jak można zgubić auto na parkingu czy
zapomnieć gdzie się je zaparkowało. Trzeba być po prostu nami – ciągle
rozglądałam się dookoła siebie.
W końcu coś przykuło moją uwagę. A właściwie ktoś,
przez kogo miałam ochotę zawrócić i szukać wszędzie byle nie tu.
- Tam jest lampa! – krzyknęła ucieszona Kendall co
sprawiło, że kilkoro osób odwróciło głowy w naszą stronę, patrząc na nas z
dziwnym wyrazem twarzy.
- Jaka lampa? – zmarszczyłam brwi zatrzymując się –
Chodź, poszukamy w tamtej części – wskazałam ręką na wymienione wcześniej
miejsce.
- Ale pamiętam! Zaparkowałam obok tamtej lampy.
Pamiętam jak ostrożnie otwierałam drzwi, żeby ich nie porysować. A to jedyna,
która ma na sobie graffiti, bo inne są w zasięgu kamer!
Tak, los zdecydowanie nie jest po naszej, a właściwe
bardziej mojej stronie.
- Okej, powiesz mi jeszcze jak mogę dojść do Twojego
auta i jakoś nie być zauważona przez stojącego dwa samochody dalej Jake’a i
jego kumpli?
Jej brwi uniosły się ku górze, usta lekko rozchyliły,
a głowa momentalnie powędrowała w tamtą stronę.
- Gadają między sobą, a on stoi tyłem. Jak ma Cie
zauważyć?
- Znając moje szczęście to…
- Nie gadaj już, chodź – pociągnęła mnie za rękę i nie
patrząc w stronę chłopaków kierowała się w stronę swojego pojazdu.
Próbowałam nadążyć za dziewczyną, ciągle patrząc pod
nogi, by przypadkiem się nie przewrócić. Będąc od nich zaledwie kilka kroków,
spojrzałam w ich stronę kątem oka. Chłopak, którego widziałam dzisiaj na apelu
kiwnął głową w moją stronę. Jestem skończona. Wspominałam już, że los nigdy nie
jest po mojej stronie?
- Och, no tak. Przecież nie mogło nam się udać przejść
nie zwracając przy tym uwagi kogoś, kogo chcemy tak bardzo unikać – mruknęłam
sarkastycznie, na co Kendall posłała mi rozbawione spojrzenie.
Złapałam za klamkę od drzwi pasażera, niecierpliwie
czekając, aż brunetka znajdzie klucze w torebce, w której nawiasem mówiąc, ma
wszystko. W końcu auto wydało charakterystyczny dźwięk szarpnęłam za rączkę i
zwinnym ruchem wsiadłam do środka. Kiedy miałam już zamknąć drzwi coś
skutecznie mi je przytrzymało. Westchnęłam cicho, od razu się poddając i układając
dłoń na kolanie. Chłopak schylił się do naszego poziomu, tak, by wygodnie było
mu na mnie patrzeć.
- Jak tam pierwszy dzień w nowej szkole, mała? –
uśmiechnął się, co w innych okolicznościach mogłabym uznać za całkiem
atrakcyjne.
- W co ty pogrywasz, Jake? – poczułam jak Kendall
szturcha mnie z łokcia w bok brzucha, więc odwróciłam się ciałem w jego stronę.
***
Czytasz = komentujesz
Proszę i dziękuję :)
Ps. Tak, nowa nazwa, jak już niektórzy mogli zauważyć
na asku, bo tamta wydawała mi sie taka pospolita :')
A i do twitterowiczów. Czytacie? Dajcie
#LoveMeAnywayff
Świetny rozdział. Pisz szybciutko następny, nie mogę się doczekać 😊
OdpowiedzUsuńSuper ;) dawaj szybko next //.Snajp.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,
OdpowiedzUsuńAwwww Jake nie odpuszczaj !!! 😁
OdpowiedzUsuńŚwietne! Weny ;)
OdpowiedzUsuńSuper!!! ❤❤❤
OdpowiedzUsuń/★maniaczka★łez★
jesteś świetna
OdpowiedzUsuńkocham twoje fan fiction
czekam na następny rozdzial
pisz szybciuko
Świetne 😍
OdpowiedzUsuńŚwietne! Pisz szybko next, laska! :*
OdpowiedzUsuń