Odebrać? Odrzucić połączenie? Po co on w ogóle miałby
do mnie dzwonić?
- Czemu nie odbierasz? – chłopak obok podniósł się do
pozycji siedzącej, odkładając laptopa na szafkę nocną.
- Przecież mówiłam Ci, że ledwo go znam – na mojej
twarzy pojawił się grymas, aż w końcu przesunęłam palcem po ekranie, w skutek
czego mój telefon przestał dzwonić, a zamiast tego pokazał się ekran blokady.
Rzuciłam niedbale urządzeniem gdzieś w bok, nie przywiązując do tego zbyt dużej
uwagi.
- Może to było coś ważnego – wzruszył ramionami.
- Nie sądzę – urwałam chcąc zakończyć ten temat.
- No dobrze – usłyszałam ciche westchnięcie, a tuż po
tym ogarnęła nas cisza.
Telefon zepsuł nam nastrój, nie da się ukryć. Jednak
jest też tego mały plus. Gdyby to nadal trwało, moglibyśmy posunąć się o krok
za daleko, czego oczywiście nie chciałam. On wyjeżdża, nie będzie go tu, a ja
przywracając swoje uczucia tylko bym później cierpiała. Chcę wykorzystać czas,
który nam został. Naprawdę się cieszę, że miałam okazję go spotkać,
porozmawiać, ponownie przytulić i pocałować.
Moje ręce uczepiły się jego torsu, oplatając go
dookoła. Przylgnęłam do niego tak, że pomiędzy nami nie było przestrzeni. Moje
powieki stawały się coraz bardziej ociężałe, potrzebowałam snu, ale
jednocześnie nie chciałam iść spać, wolałam spędzić jak najwięcej czasu z
chłopakiem. Nie miałam jednak na to za bardzo wpływu. Nim się obejrzałam,
całkowicie odpłynęłam.
Wydałam z siebie cichy pomruk czując jak włosy, które
dotychczas spoczywały na mojej twarzy, zostały założone za ucho. Nie otwierałam
jeszcze oczu chcąc nacieszyć się trwającym odpoczynkiem. Ręka szatyna wsunęła
się pod moją koszulkę, delikatnie muskając moje plecy. Uśmiechnęłam się
delikatnie.
Czy nie cudownie było by budzić się tak każdego dnia?
Mieć obok siebie kochaną przez siebie osobę. Czuć jej obecność, zatracając się
w cudownym zapachu perfum i rozkoszując czułym dotykiem. Rozmawiać o
nieistotnych rzeczach albo po prostu leżeć w ciszy. Podziwiać uśmiech czy
kojące spojrzenia.
- Czas wstawać, księżniczko – mruknął ospale,
pieszczotliwie klepiąc mnie w nagie udo.
W odpowiedzi jęknęłam przeciągle, rozciągając się, a
następnie podnosząc do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy na końcu je zaciskając,
by przyzwyczaić się do światła dziennego. Zerknęłam na zegarek wiszący na
ścianie, który wskazywał jedenastą pięćdziesiąt trzy. Popatrzyłam na Seana z
szeroko otwartymi oczami.
- Tak długo spałam? Mogłeś mnie obudzić wcześniej –
burknęłam, ponownie opadając plecami na poduszki.
- Wyglądałaś tak słodko, że wolałem popatrzeć –
mrugnął do mnie okiem – Z resztą, byłaś zmęczona. Należał ci się odpoczynek.
- O której masz samolot? – zapytałam po dłuższej
chwili ciszy.
- O dwudziestej drugiej. Na lotnisku muszę być około
dwudziestej trzydzieści.
- Więc nie traćmy czasu – uśmiechnęłam się.
***
- Czyli do zobaczenia za godzinę? – mruknęłam, chcąc
się upewnić.
- Tak, przyjadę po ciebie – cmoknął mój policzek i
zaraz po tym wyszedł.
Wróciłam do swojego pokoju od razu kierując się w
stronę łóżka i rzucając na nie. Sięgnęłam po telefon leżący na komodzie i
wybrałam numer Kendall.
- Hej, przepraszam, że nie zadzwoniłam wczoraj, al… –
zaczęłam, jednak nie dane mi było dokończyć.
- Nie, to ja przepraszam. Mogłam ci powiedzieć przed
spotkaniem z nim.
- Too – przeciągnęłam – opowiadaj – mruknęłam
przykrywając się kołdrą aż po szyję.
- Zadzwonił do mnie i prosił o spotkanie. Nie
chciałam, odmawiałam, ale on wtedy powiedział, że chodzi o ciebie, więc się
zgodziłam. A potem, kiedy już byliśmy na miejscu on zaczął o ciebie wypytywać.
Co lubisz jeść, robić – mówiła, a ja aż rozchyliłam usta ze zdziwienia.
- Po co to wszystko? – wydusiłam z siebie.
- Powiedział, że mu się podobasz i chciałby to
wszystko naprawić.
Prychnęłam na jej słowa. Śmieszne, bardzo.
- I co dalej?
- Wyśmiałam go, a wtedy spotkaliśmy ciebie i… - urwała
– właśnie, kto to był?
- Sean – uśmiechnęłam się.
- A coś więcej? – zaśmiała się.
- Mój były – zagryzłam wargę.
- Czemu nic o nim nie wiem? – pisnęła.
- Nie było okazji, kiedyś ci o nim opowiem.
- Dzisiaj! Dasz radę się spotkać?
- Um.. Wolałabym spędzić ten dzień z Seanem. Ma
wieczorem samolot powrotny do Seattle i wiesz… - podniosłam się do pozycji
siedzącej i przetarłam twarz.
- No dobrze. To do jutra – cmoknęła, po czym
usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia.
Do jutra? Co jest jutro?
Zmarszczyłam brwi patrząc na godzinę i datę w
telefonie. Cholera! Jutro pierwszy września. Zaczyna się mój ostatni rok w
liceum. Pamiętam jak kończyłam gimnazjum, a teraz za niedługo będę kończyć
liceum. Czasami to aż zaskakujące, jak szybko leci czas. Niby nie dawno się
przeprowadziłam, idealnie pamiętam ten dzień, a tu już minęło dwa miesiące.
Westchnęłam cicho postanawiając zacząć
się zbierać. Leniwym krokiem udałam się do łazienki. Od razu zrzuciłam z siebie
ubrania, zostając w samej bieliźnie. Przemyłam twarz zimną wodą, jak miałam w
zwyczaju. Przeczesałam palcami włosy i zarzuciłam je do tyłu, tak by swobodnie
opadały na plecy. Sięgnęłam po leżącą obok umywalki gumkę do włosów i
opuszczając głowę w dół szybkim ruchem związałam włosy w luźny kucyk. Następną
rzeczą która poszła w ruch była kosmetyczka. Nakładałam kolejno na swoją twarz
krem, podkład, korektor. Poprawiłam nieco brwi, a rzęsy wydłużyłam tuszem. Skierowałam
się do drzwi, w celu przejścia do swojego pokoju po drodze rozpuszczając włosy,
co sprawiło, że delikatnie opadały mi na ramiona. Uśmiechałam się do siebie po
nosem na myśl o popołudniu, które mam spędzić z Seanem. Jednak mój uśmiech
szybko zniknął z mojej twarzy. Zamiast jego pojawiło się zdezorientowanie, a po
chwili i złość.
- Co ty tutaj robisz? – warknęłam, kiedy po chwili
zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w samej bieliźnie. W sekundzie znalazłam
się przy szafie wyciągając jakąś dłuższą koszulkę i szybko ją na siebie
zarzucając. Nie robiłam paniki. Przecież już i tak mnie widział nago…
Kątem oka widziałam jak lustruje moje ciało,
uśmiechając się co tylko bardziej mnie zdenerwowało.
- Czego do kurwy chcesz? - podniosłam głos.
- Skarbie, nie przeklinaj. Kobiecie nie wypada –
mrugnął okiem.
Spokojnie, tylko spokojnie.
Zacisnęłam dłonie w pieści, wbijając sobie paznokcie w
dłoń.
- Kto cie tu wpuścił?
- Twoja mama – odpowiedział ze spokojem, co tylko potęgowało moją złość.
- Wyjdź – syknęłam.
Gotowało się we mnie. Byłam tak zdenerwowana, że nie
potrafiłam obrać tego w słowa. Czułam jak do moich policzków uderza gorąc, co w
rezultacie ukazało rumieńce na mojej twarzy.
- Chcę tylko porozmawiać – podniósł się z łóżka
unosząc ręce w geście obronnym.
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać – założyłam ręce na
piersi, patrząc w bok i przystępując z nogi na nogę.
- Proszę.
Nienawidzę tego, że nie potrafię być chamska dla
ludzi. Tyle osób już mnie oszukało, skrzywdziło, a ja nawet kiedy chciałam im
odpłacić, by chociaż trochę poczuli mój ból to nie potrafiłam. Nigdy nie
chciałam taka być. Nie rozumiem jak można bawić się czyimś zaufaniem czy innymi
uczuciami.
- Mów co masz mówić i wyjdź – powiedziałam ostro.
- Wiem co o mnie myślisz i wiem, że za mną nie
przepadasz. Uwierz, żałuję tego co się stało – nie mogłam tego słuchać.
Brednie. Nic z tego nie jest prawdą, a on po prostu znowu się mną bawi.
Przerwałam mu ruchem ręki i natychmiast podeszłam do
drzwi. Szeroko je otworzyłam i machnęłam ręką pokazując tym, że ma wyjść. Ten
jednak nie ruszył się nawet o krok i patrzył na mnie z błagającym wzrokiem.
Zamknęłam ponownie drzwi i powstrzymałam się od wybuchu, zamiast tego mówiąc w
miarę spokojnie.
- Wykorzystałeś mnie – syczę – upiłeś i zabawiłeś się
mną, jak jakąś dziwką. Myślisz, że po takim czymś chcę utrzymywać z tobą
kontakt?
- Zrozumiałem, że to było błędem. Gdybym mógł…
- Zrozumiałeś? – zaśmiałam się ironicznie – po czym? –
mówiłam z kpiącym uśmieszkiem.
- Wolałbym ci to wytłumaczyć, kiedy nie będziesz na
mnie już taka wkurzona i pozwolisz zacząć naszą znajomość od nowa – podszedł
bliżej mnie.
- Okej, w takim razie nie muszę tego widzieć. A teraz
jakbyś mógł – złapałam za klamkę i pociągnęłam w dół, otwierając tym sposobem
drzwi – śpieszę się – dodałam od niechcenia.
- Proszę – ciągnął dalej, łapiąc mnie również za rękę.
Przez ten gest moje ciało przeszły delikatne dreszcze,
a na odkrytych miejscach mojego ciała pojawiła się gęsia skórka. Zacięłam się
na chwilę, patrząc głęboko w jego oczy i nic nie mówiąc. Na szczęście jednak po
chwili się opamiętałam. Zamknęłam oczy, głowę przekręciłam w bok, a rękę
wyrwałam z jego uścisku.
- Idź już – mruknęłam, nawet na niego nie patrząc.
Tym razem mnie posłuchał i bez słowa wyszedł, zanim
jeszcze skręcając do korytarza rzucił mi spojrzenie, które jakby mówiło
„przemyśl to jeszcze”. Pokręciłam zdenerwowana głową i zatrzasnęłam drzwi.
Plecami oparłam się o ścianę, a chwilę później osunęłam się w dół, siadając na
podłodze.
Dlaczego tak zareagowałam na jego dotyk? Westchnęłam,
kręcąc głową. Podkuliłam nogi i przycisnęłam je do klatki piersiowej, następnie obejmując ramionami. Rozglądałam się po pokoju. Mój wzrok przeskakiwał z jednej rzeczy
na drugą. W końcu wylądował na telefonie leżącym na komodzie, który jak na
komendę nagle zaczął wibrować, oznajmiając mi, że mam nowego sms’a.
Zmarszczyłam brwi i podniosłam się. Nie śpieszyło mi się, więc powolnym krokiem
podeszłam do urządzenia.
Od: Kendall
Będę jutro po ciebie o 7:40 i pojedziemy razem, co ty na to?
Będę jutro po ciebie o 7:40 i pojedziemy razem, co ty na to?
Odpisałam krótką wiadomość, zgadzając się z jej
pomysłem. Szczerze myślałam, że ten sms będzie o Jake’a. Nie wiem czemu, ale
byłam prawie przekonana, że to właśnie on. Ale nie ważne. Za chwilę będzie tu
Sean, a ja nadal nie jestem gotowa. W drodze do łazienki wzięłam z szafy
ubrania i tak udałam się do pomieszczenia. Szybko się w nie ubrałam, wiedząc,
że muszę wyprostować jeszcze włosy.
Podnosząc się, poprawiłam bluzkę i
upewniłam się, że szew moich spodni leży na swoim miejscu. Standardowo do
kieszeni schowałam telefon i trochę pieniędzy.
- Wychodzę! Będę późno! – krzyknęłam do mamy.
- Przecież jutro masz szkołę! – odkrzyknęła i jak
udało mi się wywnioskować, była u siebie w sypialni.
Popatrzyłam na drzwi od jej pokoju, kiedy nagle w
progu stanęła właśnie ona.
- Masz być najpóźniej o dwudziestej – powiedziała
poważnym tonem.
Jęknęłam przeciągle patrząc na nią błagalnym
wzrokiem.
- Proszę, chociaż dwudziesta pierwsza – widać było, że
nie jest co do tego pewna, ale wiem, że się przełamie.
- Dwudziesta trzydzieści najpóźniej i ani minuty
dłużej – dokończyła i ponownie zniknęła w swojej sypialni.
Westchnęłam, ponieważ miałam nadzieję, że przystanie
na mojej prośbie, ale zawsze to coś.
***
- Pa – mruknął, po czym złapał dłonią mój kark i
przyciągnął do swojej twarzy.
Całował mnie delikatnie, ale zarazem stanowczo. Swoją
prawą dłoń wplotłam w jego włosy przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. A
kiedy po dłużej chwili odsunęliśmy się by złapać oddech, oparł swoje czoło o
moje.
- Chciałabym jechać z tobą na lotnisko – burknęłam
niezadowolona.
- To nie ma znaczenia czy tam będziesz, czy też nie.
Cieszę się, że mogłem Cię znowu zobaczyć i spędzić z Tobą trochę czasu –
odetchnął.
- Będę za Tobą tęsknić – wyznałam patrząc mu głęboko w
oczy.
- Nie. Nie tęsknij za mną i nie myśl o mnie. Nie chcę,
żebyś cierpiała – przerwał na chwilę, w czasie czego oblizał swoje wargi – może
lepiej już idź. Miałaś być o dwudziestej trzydzieści, a jesteś już spóźniona o
– mówił, a jego oczy skupione teraz były na zegarku – trzy minuty – dodał cicho
się śmiejąc, na co mu zawtórowałam.
- Ty też jesteś już spóźniony.
- Dla takiego pożegnania warto było. I nie martw się,
jeszcze się spotkamy – cmoknął po raz ostatni moje usta.
Uśmiechnęłam się smutno i odpięłam pasy. Złapałam za
klamkę i rzucając mu ostatnie spojrzenie wyszłam z samochodu. Stałam na
chodniku, czekając aż odjedzie.
- Wiesz, że ja nie odpuszczę, prawda? – moje dłonie
ponownie dzisiejszego dnia uformowały się w pięści, a paznokcie wbiły w skórę.
- Chyba będziesz musiał – odwróciłam się w jego
stronę, posyłając mu sztuczny uśmiech.
***
Przepraszam, że tyle musieliście czekać.
Przyznam szczerze, że ciężko mi się go pisało i nie
jestem z niego specjalnie zadowolona.
Czytasz = komentujesz
I przy okazji, bardzo
się cieszę, że już 40 osób zagłosowało w ankiecie, że czyta!:)
Hake nie odpuszczaj ! Walcz! 👑💎
OdpowiedzUsuńCiekawe co wydarzy sie w szkole ^^ 😁
OdpowiedzUsuńNiech walczy ! Świetne
OdpowiedzUsuńOby byli razem
OdpowiedzUsuń😍😗😙😘😚
OdpowiedzUsuńNajlepsza !!! ❤❤❤ Uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuń/★maniaczka★łez★
Niech Selena I Sean jeszcze się spotkają ! ! !
OdpowiedzUsuńNie lubię Jake'a. Wredny typ...
OdpowiedzUsuńWeny!
Oby tak dalej! Niech nie odpuszcza ale może powinoen jej udowodnić swoje uczucia? Nawet sama nie jestem pewna czy na pewno coś do niej czuje. Oby tak bo dobrze do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Harley
Super
OdpowiedzUsuńNa twitterze/instagramie trwa akcja #polandneedstherevivaltour błagam pomóżcie ������ //Löwe
OdpowiedzUsuń