wtorek, 19 kwietnia 2016

Rozdział 15: Wiesz, że ja nie odpuszczę, prawda?

Odebrać? Odrzucić połączenie? Po co on w ogóle miałby do mnie dzwonić?
- Czemu nie odbierasz? – chłopak obok podniósł się do pozycji siedzącej, odkładając laptopa na szafkę nocną.
- Przecież mówiłam Ci, że ledwo go znam – na mojej twarzy pojawił się grymas, aż w końcu przesunęłam palcem po ekranie, w skutek czego mój telefon przestał dzwonić, a zamiast tego pokazał się ekran blokady. Rzuciłam niedbale urządzeniem gdzieś w bok, nie przywiązując do tego zbyt dużej uwagi.
- Może to było coś ważnego – wzruszył ramionami.
- Nie sądzę – urwałam chcąc zakończyć ten temat.
- No dobrze – usłyszałam ciche westchnięcie, a tuż po tym ogarnęła nas cisza.
Telefon zepsuł nam nastrój, nie da się ukryć. Jednak jest też tego mały plus. Gdyby to nadal trwało, moglibyśmy posunąć się o krok za daleko, czego oczywiście nie chciałam. On wyjeżdża, nie będzie go tu, a ja przywracając swoje uczucia tylko bym później cierpiała. Chcę wykorzystać czas, który nam został. Naprawdę się cieszę, że miałam okazję go spotkać, porozmawiać, ponownie przytulić i pocałować.
Moje ręce uczepiły się jego torsu, oplatając go dookoła. Przylgnęłam do niego tak, że pomiędzy nami nie było przestrzeni. Moje powieki stawały się coraz bardziej ociężałe, potrzebowałam snu, ale jednocześnie nie chciałam iść spać, wolałam spędzić jak najwięcej czasu z chłopakiem. Nie miałam jednak na to za bardzo wpływu. Nim się obejrzałam, całkowicie odpłynęłam.

Wydałam z siebie cichy pomruk czując jak włosy, które dotychczas spoczywały na mojej twarzy, zostały założone za ucho. Nie otwierałam jeszcze oczu chcąc nacieszyć się trwającym odpoczynkiem. Ręka szatyna wsunęła się pod moją koszulkę, delikatnie muskając moje plecy. Uśmiechnęłam się delikatnie.
Czy nie cudownie było by budzić się tak każdego dnia? Mieć obok siebie kochaną przez siebie osobę. Czuć jej obecność, zatracając się w cudownym zapachu perfum i rozkoszując czułym dotykiem. Rozmawiać o nieistotnych rzeczach albo po prostu leżeć w ciszy. Podziwiać uśmiech czy kojące spojrzenia.
- Czas wstawać, księżniczko – mruknął ospale, pieszczotliwie klepiąc mnie w nagie udo.
W odpowiedzi jęknęłam przeciągle, rozciągając się, a następnie podnosząc do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy na końcu je zaciskając, by przyzwyczaić się do światła dziennego. Zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie, który wskazywał jedenastą pięćdziesiąt trzy. Popatrzyłam na Seana z szeroko otwartymi oczami.
- Tak długo spałam? Mogłeś mnie obudzić wcześniej – burknęłam, ponownie opadając plecami na poduszki.
- Wyglądałaś tak słodko, że wolałem popatrzeć – mrugnął do mnie okiem – Z resztą, byłaś zmęczona. Należał ci się odpoczynek.
- O której masz samolot? – zapytałam po dłuższej chwili ciszy.
- O dwudziestej drugiej. Na lotnisku muszę być około dwudziestej trzydzieści.
- Więc nie traćmy czasu – uśmiechnęłam się.

***

- Czyli do zobaczenia za godzinę? – mruknęłam, chcąc się upewnić.
- Tak, przyjadę po ciebie – cmoknął mój policzek i zaraz po tym wyszedł.
Wróciłam do swojego pokoju od razu kierując się w stronę łóżka i rzucając na nie. Sięgnęłam po telefon leżący na komodzie i wybrałam numer Kendall.
- Hej, przepraszam, że nie zadzwoniłam wczoraj, al… – zaczęłam, jednak nie dane mi było dokończyć.
- Nie, to ja przepraszam. Mogłam ci powiedzieć przed spotkaniem z nim.
- Too – przeciągnęłam – opowiadaj – mruknęłam przykrywając się kołdrą aż po szyję.
- Zadzwonił do mnie i prosił o spotkanie. Nie chciałam, odmawiałam, ale on wtedy powiedział, że chodzi o ciebie, więc się zgodziłam. A potem, kiedy już byliśmy na miejscu on zaczął o ciebie wypytywać. Co lubisz jeść, robić – mówiła, a ja aż rozchyliłam usta ze zdziwienia.
- Po co to wszystko? – wydusiłam z siebie.
- Powiedział, że mu się podobasz i chciałby to wszystko naprawić.
Prychnęłam na jej słowa. Śmieszne, bardzo.
- I co dalej?
- Wyśmiałam go, a wtedy spotkaliśmy ciebie i… - urwała – właśnie, kto to był?
- Sean – uśmiechnęłam się.
- A coś więcej? – zaśmiała się.
- Mój były – zagryzłam wargę.
- Czemu nic o nim nie wiem? – pisnęła.
- Nie było okazji, kiedyś ci o nim opowiem.
- Dzisiaj! Dasz radę się spotkać?
- Um.. Wolałabym spędzić ten dzień z Seanem. Ma wieczorem samolot powrotny do Seattle i wiesz… - podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam twarz.
- No dobrze. To do jutra – cmoknęła, po czym usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia.
Do jutra? Co jest jutro?
Zmarszczyłam brwi patrząc na godzinę i datę w telefonie. Cholera! Jutro pierwszy września. Zaczyna się mój ostatni rok w liceum. Pamiętam jak kończyłam gimnazjum, a teraz za niedługo będę kończyć liceum. Czasami to aż zaskakujące, jak szybko leci czas. Niby nie dawno się przeprowadziłam, idealnie pamiętam ten dzień, a tu już minęło dwa miesiące.
   Westchnęłam cicho postanawiając zacząć się zbierać. Leniwym krokiem udałam się do łazienki. Od razu zrzuciłam z siebie ubrania, zostając w samej bieliźnie. Przemyłam twarz zimną wodą, jak miałam w zwyczaju. Przeczesałam palcami włosy i zarzuciłam je do tyłu, tak by swobodnie opadały na plecy. Sięgnęłam po leżącą obok umywalki gumkę do włosów i opuszczając głowę w dół szybkim ruchem związałam włosy w luźny kucyk. Następną rzeczą która poszła w ruch była kosmetyczka. Nakładałam kolejno na swoją twarz krem, podkład, korektor. Poprawiłam nieco brwi, a rzęsy wydłużyłam tuszem. Skierowałam się do drzwi, w celu przejścia do swojego pokoju po drodze rozpuszczając włosy, co sprawiło, że delikatnie opadały mi na ramiona. Uśmiechałam się do siebie po nosem na myśl o popołudniu, które mam spędzić z Seanem. Jednak mój uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy. Zamiast jego pojawiło się zdezorientowanie, a po chwili i złość.
- Co ty tutaj robisz? – warknęłam, kiedy po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w samej bieliźnie. W sekundzie znalazłam się przy szafie wyciągając jakąś dłuższą koszulkę i szybko ją na siebie zarzucając. Nie robiłam paniki. Przecież już i tak mnie widział nago…
Kątem oka widziałam jak lustruje moje ciało, uśmiechając się co tylko bardziej mnie zdenerwowało.
- Czego do kurwy chcesz? - podniosłam głos.
- Skarbie, nie przeklinaj. Kobiecie nie wypada – mrugnął okiem.
Spokojnie, tylko spokojnie.
Zacisnęłam dłonie w pieści, wbijając sobie paznokcie w dłoń.
- Kto cie tu wpuścił?
- Twoja mama – odpowiedział ze spokojem, co tylko potęgowało moją złość.
- Wyjdź – syknęłam.
Gotowało się we mnie. Byłam tak zdenerwowana, że nie potrafiłam obrać tego w słowa. Czułam jak do moich policzków uderza gorąc, co w rezultacie ukazało rumieńce na mojej twarzy.
- Chcę tylko porozmawiać – podniósł się z łóżka unosząc ręce w geście obronnym.
- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać – założyłam ręce na piersi, patrząc w bok i przystępując z nogi na nogę.
- Proszę.
Nienawidzę tego, że nie potrafię być chamska dla ludzi. Tyle osób już mnie oszukało, skrzywdziło, a ja nawet kiedy chciałam im odpłacić, by chociaż trochę poczuli mój ból to nie potrafiłam. Nigdy nie chciałam taka być. Nie rozumiem jak można bawić się czyimś zaufaniem czy innymi uczuciami.
- Mów co masz mówić i wyjdź – powiedziałam ostro.
- Wiem co o mnie myślisz i wiem, że za mną nie przepadasz. Uwierz, żałuję tego co się stało – nie mogłam tego słuchać. Brednie. Nic z tego nie jest prawdą, a on po prostu znowu się mną bawi.
Przerwałam mu ruchem ręki i natychmiast podeszłam do drzwi. Szeroko je otworzyłam i machnęłam ręką pokazując tym, że ma wyjść. Ten jednak nie ruszył się nawet o krok i patrzył na mnie z błagającym wzrokiem. Zamknęłam ponownie drzwi i powstrzymałam się od wybuchu, zamiast tego mówiąc w miarę spokojnie.
- Wykorzystałeś mnie – syczę – upiłeś i zabawiłeś się mną, jak jakąś dziwką. Myślisz, że po takim czymś chcę utrzymywać z tobą kontakt?
- Zrozumiałem, że to było błędem. Gdybym mógł…
- Zrozumiałeś? – zaśmiałam się ironicznie – po czym? – mówiłam z kpiącym uśmieszkiem.
- Wolałbym ci to wytłumaczyć, kiedy nie będziesz na mnie już taka wkurzona i pozwolisz zacząć naszą znajomość od nowa – podszedł bliżej mnie.
- Okej, w takim razie nie muszę tego widzieć. A teraz jakbyś mógł – złapałam za klamkę i pociągnęłam w dół, otwierając tym sposobem drzwi – śpieszę się – dodałam od niechcenia.
- Proszę – ciągnął dalej, łapiąc mnie również za rękę.
Przez ten gest moje ciało przeszły delikatne dreszcze, a na odkrytych miejscach mojego ciała pojawiła się gęsia skórka. Zacięłam się na chwilę, patrząc głęboko w jego oczy i nic nie mówiąc. Na szczęście jednak po chwili się opamiętałam. Zamknęłam oczy, głowę przekręciłam w bok, a rękę wyrwałam z jego uścisku.
- Idź już – mruknęłam, nawet na niego nie patrząc.
Tym razem mnie posłuchał i bez słowa wyszedł, zanim jeszcze skręcając do korytarza rzucił mi spojrzenie, które jakby mówiło „przemyśl to jeszcze”. Pokręciłam zdenerwowana głową i zatrzasnęłam drzwi. Plecami oparłam się o ścianę, a chwilę później osunęłam się w dół, siadając na podłodze.
Dlaczego tak zareagowałam na jego dotyk? Westchnęłam, kręcąc głową. Podkuliłam nogi i przycisnęłam je do klatki piersiowej, następnie obejmując ramionami. Rozglądałam się po pokoju. Mój wzrok przeskakiwał z jednej rzeczy na drugą. W końcu wylądował na telefonie leżącym na komodzie, który jak na komendę nagle zaczął wibrować, oznajmiając mi, że mam nowego sms’a. Zmarszczyłam brwi i podniosłam się. Nie śpieszyło mi się, więc powolnym krokiem podeszłam do urządzenia.

Od: Kendall
Będę jutro po ciebie o 7:40 i pojedziemy razem, co ty na to?

Odpisałam krótką wiadomość, zgadzając się z jej pomysłem. Szczerze myślałam, że ten sms będzie o Jake’a. Nie wiem czemu, ale byłam prawie przekonana, że to właśnie on. Ale nie ważne. Za chwilę będzie tu Sean, a ja nadal nie jestem gotowa. W drodze do łazienki wzięłam z szafy ubrania i tak udałam się do pomieszczenia. Szybko się w nie ubrałam, wiedząc, że muszę wyprostować jeszcze włosy.
   Podnosząc się, poprawiłam bluzkę i upewniłam się, że szew moich spodni leży na swoim miejscu. Standardowo do kieszeni schowałam telefon i trochę pieniędzy.
- Wychodzę! Będę późno! – krzyknęłam do mamy.
- Przecież jutro masz szkołę! – odkrzyknęła i jak udało mi się wywnioskować, była u siebie w sypialni.
Popatrzyłam na drzwi od jej pokoju, kiedy nagle w progu stanęła właśnie ona.
- Masz być najpóźniej o dwudziestej – powiedziała poważnym tonem.
Jęknęłam przeciągle patrząc na nią błagalnym wzrokiem.
- Proszę, chociaż dwudziesta pierwsza – widać było, że nie jest co do tego pewna, ale wiem, że się przełamie.
- Dwudziesta trzydzieści najpóźniej i ani minuty dłużej – dokończyła i ponownie zniknęła w swojej sypialni.
Westchnęłam, ponieważ miałam nadzieję, że przystanie na mojej prośbie, ale zawsze to coś.

***

- Pa – mruknął, po czym złapał dłonią mój kark i przyciągnął do swojej twarzy.
Całował mnie delikatnie, ale zarazem stanowczo. Swoją prawą dłoń wplotłam w jego włosy przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. A kiedy po dłużej chwili odsunęliśmy się by złapać oddech, oparł swoje czoło o moje.
- Chciałabym jechać z tobą na lotnisko – burknęłam niezadowolona.
- To nie ma znaczenia czy tam będziesz, czy też nie. Cieszę się, że mogłem Cię znowu zobaczyć i spędzić z Tobą trochę czasu – odetchnął.
- Będę za Tobą tęsknić – wyznałam patrząc mu głęboko w oczy.
- Nie. Nie tęsknij za mną i nie myśl o mnie. Nie chcę, żebyś cierpiała – przerwał na chwilę, w czasie czego oblizał swoje wargi – może lepiej już idź. Miałaś być o dwudziestej trzydzieści, a jesteś już spóźniona o – mówił, a jego oczy skupione teraz były na zegarku – trzy minuty – dodał cicho się śmiejąc, na co mu zawtórowałam.
- Ty też jesteś już spóźniony.
- Dla takiego pożegnania warto było. I nie martw się, jeszcze się spotkamy – cmoknął po raz ostatni moje usta.
Uśmiechnęłam się smutno i odpięłam pasy. Złapałam za klamkę i rzucając mu ostatnie spojrzenie wyszłam z samochodu. Stałam na chodniku, czekając aż odjedzie.
- Wiesz, że ja nie odpuszczę, prawda? – moje dłonie ponownie dzisiejszego dnia uformowały się w pięści, a paznokcie wbiły w skórę.
- Chyba będziesz musiał – odwróciłam się w jego stronę, posyłając mu sztuczny uśmiech.

***

Przepraszam, że tyle musieliście czekać.
Przyznam szczerze, że ciężko mi się go pisało i nie jestem z niego specjalnie zadowolona.

Czytasz = komentujesz

I przy okazji, bardzo się cieszę, że już 40 osób zagłosowało w ankiecie, że czyta!:)


11 komentarzy

  1. Hake nie odpuszczaj ! Walcz! 👑💎

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe co wydarzy sie w szkole ^^ 😁

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepsza !!! ❤❤❤ Uwielbiam to opowiadanie
    /★maniaczka★łez★

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Selena I Sean jeszcze się spotkają ! ! !

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię Jake'a. Wredny typ...
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby tak dalej! Niech nie odpuszcza ale może powinoen jej udowodnić swoje uczucia? Nawet sama nie jestem pewna czy na pewno coś do niej czuje. Oby tak bo dobrze do siebie pasują.
    Pozdrawiam
    Harley

    OdpowiedzUsuń
  7. Na twitterze/instagramie trwa akcja #polandneedstherevivaltour błagam pomóżcie ������ //Löwe

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.