Budzę się z niesamowitym bólem głowy. Dodatkowo
jest mi cholernie gorąco. Powoli unoszę głowę do góry, a następnie ostrożnie
otwieram oczy, czego zaraz żałuję. Promienie słoneczne wpadające przez ogromne
okno, wyjątkowo mnie drażniły. Minęła chwila, zanim dobrze się rozbudziłam.
Moje serce zaczęło bić o wiele szybciej. Nagle nie
potrafiłam oddychać. Moje ręce, które swoją drogą miałam owinięte wokół nagiego
torsu chłopaka, zaczęły się trząść. Gdybym mogła, wyskoczyła bym z tego łóżka
już teraz. Jedyne co mnie powstrzymuje, to męskie ramiona owinięte wokół moich
bioder. Zaczęłam się nerwowo kręcić. Kiedy udało mi się wyswobodzić z jego
uścisku, oderwałam się od niego jak oparzona, zabierając ze sobą śnieżnobiałą
pościel. Podłoga nieprzyjemnie zaskrzypiała, a ja zaczerpnęłam więcej
powietrza.
Nic nie pamiętam. Jak to się stało? Dlaczego tutaj
jestem? Mam ochotę płakać. Zacisnęłam mocno powieki, czując jak moje oczy stają
się szkliste. Moja głowa mocno pulsuje. Stałam kilka metrów dalej od łóżka.
Naga, owinięta w pościel, tak bardzo jak tylko się dało. Nie potrafiłam wykonać
żadnego ruchu. Byłam w szoku. Kiedy usłyszałam cichy jęk, a następnie
skrzypienie łóżka, momentalnie się spięłam.
- No witaj kochanie. Już nie śpisz? – mruknął,
zaspanym głosem. Dotychczasowe uczucia, które w sobie tłumiłam, powoli zaczęła
zastępować wściekłość wymieszana z nienawiścią. Jak on mógł?
Stałam tyłem do łóżka, patrząc przez okno i próbując
się ogarnąć, na tyle by chociaż wziąć swoje rzeczy i wyjść z tego pomieszczenia
jak najszybciej.
- Gdzie jest łazienka? – wydusiłam.
Materac ponownie zaskrzypiał. Usłyszałam leniwe kroki
stawiane przez chłopaka. Czułam się cholernie nieswojo. Przede wszystkim, źle
ze samą sobą.
Poczułam dłonie na moich biodrach, na co natychmiast
odskoczyłam w bok, nadal na niego nie patrząc i pamiętając o tym, że on również
jest nagi. Cicho się zaśmiał, ponownie do mnie podchodząc. Po raz kolejny
złapał za moje biodra, tylko tym razem mocniej.
- Jak na pierwszy raz, byłaś całkiem niezła –
wymruczał mi do ucha. Złość przejęła władzę nad moim ciałem. Odwróciłam się
twarzą do niego, uważając by przypadkiem nie spojrzeć w dół. Zamachnęłam się, a
chwilę po tym moja prawa dłoń wylądowała na jego policzku. Po pokoju rozszedł
się odgłos uderzenia. Zdecydowanie musiało go to zaboleć, ponieważ jego twarz
odchyliła się w bok, a moja dłoń lekko zapiekła.
- Gdzie jest łazienka? – wysyczałam, posyłając mu
najgorsze spojrzenie na jakie było mnie stać. W odpowiedzi usłyszałam cichy
śmiech. Przeszedł kilka kroków w stronę drzwi, a następnie odwrócił się w moją
stronę.
- Zapraszam za mną, skarbie – przysięgam, gotowało
się we mnie. Z całych sił powstrzymywałam się przed wybuchem.
Zebrałam swoje rzeczy, które były porozrzucane po
podłodze. Skrzywiłam się na samą myśl o tej nocy i o tym jak moje ubrania ze
mnie zniknęły.
Jake czekał na mnie tuż obok drzwi, do póki nie
stanęłam krok od niego. Zadziornie się uśmiechnął i zaczął prowadzić. Wyszedł
na korytarz i zaczął iść wzdłuż niego. Patrzyłam wszędzie, tylko nie przed
siebie. Rozglądałam się na boki, aż w końcu się z czymś zderzyłam. Kiedy
spojrzałam przed siebie, mogłam zauważyć jedynie umięśnione plecy chłopaka.
Odskoczyłam w tył, mocniej owijając się materiałem. Założyłam ręce na klatce
piersiowej, patrząc na szatyna. Otworzył jakieś drzwi, mrugając do mnie.
Odwróciłam wzrok, pośpiesznie wchodząc do pomieszczenia i zatrzaskując za sobą
drzwi.
Położyłam ubrania na blacie obok umywalki, pomijając
patrzenie w lustro. Kontynuując, zrzuciłam z siebie pościel i zaczęłam zakładać
bieliznę, stojąc tyłem do lustra. Odwróciłam się po sukienkę, którą położyłam
na umywalce. Rozchyliłam usta na widok tego, co zobaczyłam. Mój brzuch, dekolt
i szyja były pokryte mnóstwem małych, czerwonych śladów. Intensywnie
wpatrywałam się w swoje odbicie. Wyglądam strasznie. I tak też się czuję.
Ubrałam sukienkę, próbując ogarnąć jakoś roztrzepane
włosy. Cicho westchnęłam, otwierając drzwi i próbując znaleźć na własną rękę
wyjście z mieszkania. Byłam na dobrej drodze, a przynajmniej tak mi się wydaje,
kiedy przypomniałam sobie o telefonie, co zmusiło mnie do powrotu, do sypialni
Jake.
Och, jak chętnie tam wrócę. Wyczujcie sarkazm.
Z impetem otworzyłam drzwi od jego sypialni, tym samym
zwracając jego uwagę. Leżał na łóżku, w samych bokserkach i robił coś w
telefonie. Nie odzywając się do niego ani słowem oraz ignorując go, zaczęłam
szukać urządzenia. Rozglądałam się po całym pokoju, kątem oka widząc, jak Jake
odkłada telefon i przygląda mi się uważnie z uśmiechem. Wywróciłam oczami.
Podeszłam do szafki nocnej i zrzuciłam z niej jego
koszulkę. Dzięki Bogu, nareszcie znalazłam. Chwyciłam swoją rzecz i wyszłam,
przy okazji trzaskając drzwiami tak mocno, jak tylko potrafię. Na szczęście bez
problemu wyszłam z tego mieszkania. Nie chcę tu wracać nigdy więcej. Nadal mam
mętlik w głowie, która dodatkowo nieustannie i mocno pulsuje. Jak on mógł? Ponownie w kącikach moich oczu zebrały
się łzy, desperacko próbując spłynąć po moich polikach. Byłam w lekkiej
rozsypce. Chociaż to i tak jeszcze do mnie nie do końca dotarło.
Stałam przed budynkiem, czekając na Kendall. Tak,
zadzwoniłam i poprosiłam o pomoc. Jest mi głupio. Ostrzegały mnie, a ja byłam
na tyle głupia, żeby mieć to gdzieś i pójść z tym… z nim na tą imprezę.
- Przepraszam… - szepnęłam, zaraz po tym jak wsiadłam
na miejsce pasażera i zapięłam pasy. – Za to, że was nie posłuchałam. Miałyście
rację…
Dziewczyna spojrzała na mnie z wyraźnym smutkiem w
oczach. Nachyliła się i mocno mnie przytuliła.
- Rozumiem Nie masz za co przepraszać. Każda z nas
popełniła ten błąd – westchnęła, po czym powoli się ode mnie odsunęła –
Uczymy się na własnych błędach, prawda? – spuściłam głowę, bawiąc się swoimi
palcami. Brunetka potarła pocieszająco moje ramię i odpaliła silnik.
- Dziękuję – odpięłam pasy i ją przytuliłam.
- Zostać z tobą? – odsunęła się, patrząc na mnie z
troską. Powoli kiwnęłam głową i jednocześnie posyłając jej wdzięczny uśmiech.
Wysiadłyśmy równo z auta i skierowałyśmy się do apartamentowca, w którym
mieszkam.
Siedziałam na łóżku, a Kendall tuż obok mnie. Kac
zaczął powoli ustępować, dzięki dużej ilości wody, którą wypiłam i tabletce
przeciwbólowej. Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, co tak właściwie się
stało. Zachowałam się jak jakaś dziwka. Upiłam się i poszłam do łóżka z
chłopakiem, którego ledwo znam.
Dziewczyna objęła mnie ramieniem. Tym razem, dałam
upust swoim emocjom, pozwalając słonym łzom spłynąć po mojej twarzy. Można
sobie tylko wyobrazić, jak bardzo źle się ze sobą czułam. Taka… brudna. Drżącą ręką, przetarłam mokre
policzki. Na mojej dłoni pojawiły się czarne smugi, świadczące o tym, że moja
maskara rozmazała się na dobre.
- Potrzebuję… - zaczęłam trzęsącym się głosem – Muszę
wziąć prysznic – odetchnęłam. Chcę zmyć to z siebie.
I wymazać sobie wspomnienia.
Dziewczyna skinęła głową.
- Wrócę za maksymalnie 20 minut – wstałam i udałam się
w kierunku łazienki, znajdującej się w moim pokoju, po drodze zabierając z
szafy parę dresowych spodenek i bawełnianą bluzkę. Zamknęła za sobą
drzwi. Zrzuciłam z siebie ubrania, nie patrząc nawet na moment na swoje
lustrzane odbicie. Związałam włosy w niechlujnego koka na czubku głowy. Weszłam
do kabiny prysznicowej i odkręciłam kurek. Po moim ciele przeszły mocne
dreszcze przez zimną wodę, której temperatura na szczęście zaczęła powoli
wzrastać, aż w końcu o moje ciało zaczęły rozbijać się gorące krople wody. Po
jakimś czasie, który wydawał się być wiecznością, opuściłam kabinę i owinęłam
wokół swego ciała ręcznik. Dokładnie się osuszyłam, ubrałam we wcześniej
przygotowane ciuchy i rozpuściłam włosy. Niepewnie chwyciłam klamkę, po czym
powoli otworzyłam drzwi. Zdziwiłam się, widząc Sam siedzącą na łóżku obok
Kendall. Dziewczyna bez wahania wstała i ruszyła w moją stronę, po to, by
zamknąć mnie w swoim mocnym, dodającym otuchy uścisku. Przylgnęłam do niej,
opierając głowę na jej ramieniu. Kilka łez niekontrolowanie wypłynęło spod
moich zamkniętych powiek. Potarła pocieszająco moje plecy, delikatnie się
odsuwając.
- Jak się trzymasz? – lekko się zaśmiałam, wzruszając
ramionami i ocierając łzy. Przygryzłam mocno dolną wargę.
- Nie powinnaś o tym myśleć. Doskonale wiemy, jak się
teraz czujesz. Zrób coś, co pozwoli ci choć na chwilę o tym zapomnieć.
- Ale co? – westchnęłam, kładąc się na łóżku – Nawet
nie myślcie o jakiejkolwiek imprezie, alkoholu czy innej podobnej rzeczy –
dodałam szybko.
- Zostaniemy na noc – powiedziała z szerokim
uśmiechem. Tak bardzo jak chciałam go odwzajemnić, tak nie potrafiłam - Gdzie
tak właściwie jest twoja mama? – dodała po chwili.
- Wyjazd służbowy. Wróci za kilka dni. Lepiej, że jej
nie było. Gdyby wiedziała, że wyszłam bez jej pozwolenia i wróciłam drugiego
dnia, rano po takich wydarzeniach to… uh...
- Możemy oglądać filmy, do póki nie będzie chciało nam
się spać. Jutro pójdziemy na zakupy, a pojutrze na wyścigi. Nie będziesz się
nudzić – puściła oczko Kendall.
Pamiętnik; Miłość bez końca; Zostań, jeśli kochasz;
Najdłuższa podróż; Bez miłości ani słowa.
Oglądnęłyśmy wszystkie zaplanowane. I mimo, że była dopiero jakaś dwudziesta trzecia, położyłyśmy się spać. Przynajmniej będziemy wyspane.
Oglądnęłyśmy wszystkie zaplanowane. I mimo, że była dopiero jakaś dwudziesta trzecia, położyłyśmy się spać. Przynajmniej będziemy wyspane.
W sumie nadal nie rozumiem, jak mogłyśmy przespać tyle
godzin. Obudziłyśmy się następnego dnia, około godziny czternastej. Co dziwne,
żadna nie obudziła się wcześniej. Byłyśmy tak leniwe, że nie chciało nam się
nawet zrobić śniadania. Tak właściwie obiadu. Stwierdziłyśmy, że kiedy pójdziemy
do galerii to zjemy po prostu coś tam. Wspólnie się ogarnęłyśmy, a po drodze
wstąpiłyśmy jeszcze do dziewczyn, by mogły zmienić ubrania i wziąć ze sobą
najpotrzebniejsze rzeczy. Dzięki temu, że Kendall miała auto wszystko poszło
sprawniej, więc jakąś godzinę później byłyśmy w najbliższym centrum handlowym.
Naszym pierwszym celem był oczywiście obiad, więc udałyśmy się do Pizza Hut.
Przewróciłam oczami z rozbawieniem, myśląc o tym. Zajęłyśmy miejsce przy oknie,
a ja rozsiadłam się na rogu kanapy. Nie musiałyśmy czekać długo na przyjście
kelnera. Podał nam menu i zapytał o napoje. Kawa to zdecydowanie coś, czego
teraz potrzebuję. Nawet nie musiałyśmy przeglądać karty, by wiedzieć, co chcemy
do zjedzenia. Jeśli chodzi o pizzę, zawsze jesteśmy zgodne.
- Nie mogę już – odetchnęłam i przylgnęłam do
oparcia, odprężając się. Położyłam rękę na brzuchu, delikatnie go głaszcząc i
czując się niezwykle najedzona.
- Weźmy największą, przecież jesteśmy takie głodne –
zaśmiałyśmy się, kiedy Sam zaczęła przedrzeźniać Kendall. Dopiłam swoją później
zamówioną wodę i odstawiłam szklankę na stół.
- Pasowałoby teraz trochę pochodzić. Wiecie, spalić
to – powiedziała sarkastycznie, ale i z rozbawieniem Kendall.
Zebrałyśmy swoje rzeczy i poprosiłyśmy przechodzącego
kelnera o rachunek. Chwilę później wrócił, trzymając czerwone „coś”, co nigdy
nie wiem jak się nazywa. Ale wiem, że tam jest papierek, na którym pisze suma i
trzeba ją tam włożyć. Podał go mnie, uroczo się uśmiechając.
Przeliczyłyśmy wszystko i zrzuciłyśmy się, wsuwając do środka należność.
Podczas kiedy wykonywałam tą czynność, na stół wypadła mała karteczka.
Odwróciłam ją, a na niej znajdował się numer telefonu.
- Spodobałaś mu się – z podekscytowaniem „krzyknęła
szeptem” Sam. Uśmiechnęłam się, kątem oka zauważając jak chłopak, stojąc przy
ladzie, co jakiś czas zerka na nasz stolik. Wzruszyłam ramionami, chowając
papierek do kieszeni.
- Zadzwonisz? – poruszała znacząco brwiami Kendall,
kiedy wychodziłyśmy z pizzerii.
- Wątpię – uśmiechnęłam się, wchodząc do pierwszego
napotkanego sklepu z ciuchami.
- Napiszesz? – zapytała z nadzieją Sam.
Cicho się zaśmiałam.
- Też wątpię.
- Ale czemu? – jednocześnie praktycznie krzyknęły.
Wzruszyłam ramionami.
- Chyba mam na jakiś czas dość chłopaków – mruknęłam,
oglądając bluzkę.
Byłyśmy na trzecim, ostatnim piętrze galerii. Zostało
nam jeszcze dwa sklepy do przejścia, a ja nie kupiłam sobie nic. Znaczy, nie,
żebym się jakoś nastawiała na zakupy, ale było dużo ładnych rzeczy, z których
musiałam ostatecznie zrezygnować, ponieważ albo cena była zbyt wysoka, albo nie
było mojego rozmiaru.
Miałam potrzebę skorzystania z toalety. Przypomniało
mi się, jak przechodziłyśmy obok jakiejś. Tylko nie mogę sobie przypomnieć,
obok jakiego sklepu to było.
- Hej, dziewczyny - powiedziałam, chcąc zwrócić ich
uwagę na siebie – Gdzie jest toaleta?
- Wydaje mi się, że była obok Bershki – kiwnęłam
głową.
- W takim razie zaraz wracam. Gdybyście zmieniły
sklep, czy coś to zadzwońcie – wyszłam na korytarz, próbując ogarnąć, w którą
stronę mam iść. Zdecydowałam pójść w lewo, co było dobrym pomysłem, ponieważ po
kilku minutach z daleka widziałam napis „Bershka”.
Kiedy byłam krok przed drzwiami, te gwałtownie się
otworzyły. Ujrzałam młodego mężczyznę, który widząc mnie, przytrzymał drzwi
szeroko otwarte. Przemknęłam obok niego, mówiąc po drodze ciche „dziękuję”.
Przede mną były kolejne. Tym razem miały na sobie obrazki, oznaczające, dla
kogo przeznaczona jest dana toaleta. Podeszłam do tych ostatnich, na których
widniała ilustracja kobiety. Na drzwiach obok był mężczyzna, a na ostatnich
inwalida. Pociągnęłam za klamkę, sprawnie je otwierając. Było pusto, co było
dla mnie małym zaskoczeniem. Zawsze spotykałam się z tłumami.
Nacisnęłam na dozownik mydła, a następnie włożyłam
dłonie pod kran, delikatnie je o siebie pocierając. Omijając suszarkę do rąk,
podeszłam do papierowych ręczników. Przecież ona i tak nie suszy. Cicho
westchnęłam, patrząc na swoje nogi i wychodząc z pomieszczenia. Kiedy miałam
zamiar złapać za klamkę drzwi prowadzących na korytarz, te gwałtownie się
otworzyły, mocno mnie odpychając. Upadłam na podłogę, pocierając dłonią czoło,
które miało takie szczęście i spotkało się z drzwiami jeszcze
bliżej. Moim oczom ukazała się postać. Wydobyłam z siebie cichy, ironiczny
śmiech.
- Czy to jest jakiś pieprzony żart? – powiedziałam, śmiejąc się ironicznie.
~*~
Czytasz = skomentuj
Jeśli komentujecie z anonima, proszę podpisujcie się
jakoś :) Chciałabym wiedzieć, czy ktoś po prostu robi spam, czy ktoś inny
zwyczajnie komentuje.
Informowani - jeśli chcesz, żebym informowała cię
na bieżąco o nowych rozdziałach, zajrzyj tu;)
No zaszalała nasza dziewczynka❤
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Czekam na next
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział😉 czekam następny!❤
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na kolejne! Najlepszaaa! ❤
OdpowiedzUsuń/★maniaczka★łez★
No, no. Super <3 dawaj szybko next ;d
OdpowiedzUsuńKochana jest extra!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!!
❤❤
Super dawaj szybko kolejne rozdzialy <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział. Gdyby była taka książka to bym ja cala w godzinę przeczytala. Masz switne pomysły i masz mega talent dziewczyno! :-)
OdpowiedzUsuńSuper część!!!!! Miłej niedzieli ❤
OdpowiedzUsuńZaczełam czytać to przed chwilą!!! Jest mega
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ★ mogłabyś szybko napisać kolejną ?
/ †martwa†
Czytam ♥ szybko kolejną dawaj
OdpowiedzUsuńJdkdbdhdk świetne ♥
OdpowiedzUsuńZakochałam się *.*
Rozdzialik ok, szybko się je połyka. Czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam bloga, bo html mnie wkurza, ale piszę na wattpadzie, także zapraszam.
https://www.wattpad.com/user/Hidero