-
Spokojnie, wypuścimy cie skarbie, ale najpierw się trochę zabawimy – kiedy ja
obawiałam się najgorszego, oni wybuchli głośnym śmiechem. Czemu tutaj nikt nie
przechodzi? Ostatnio kiedy tu byłam tylu ludzi biegało czy spacerowało, a teraz
nie ma nikogo.
Poczułam dłoń pod moją bluzką, przesuwającą się w stronę biustonosza. Tego było
za wiele. Nie wytrzymując, zamachnęłam się i uderzyłam go z całej siły w twarz. W
jego oczach zobaczyłam furię. Był wściekły. Chwycił moje nadgarstki,
niesamowicie mocno je ściskając.
- Puść! – pisnęłam, próbując się wyrwać. Przyciągnął mnie, patrząc na mnie z
góry.
- Spróbuj zrobić tak jeszcze raz, a skończysz gorzej niż planowałem – wysyczał prosto w moją twarz. Kiedy odsuwałam od niego głowę, jak najbardziej w tył, coś
za jego plecami zwróciło moją uwagę. Ktoś! Nareszcie ktoś tędy biegnie.
Aczkolwiek teraz, jak na złość, ta osoba zatrzymała się kilka metrów przed
nami, by zawiązać sznurówki. Jednak to moja szansa. Przez odległość i łzy,
które ciągle zamazują mi obraz, nie potrafię określić czy jest to chłopak czy
dziewczyna. Dodatkowo ta osoba ma czapkę. Lepiej dla mnie, jeśli to będzie
chłopak. Bo jak pomogła by mi dziewczyna z trzema nachalnymi mężczyznami,
którzy mają co do mnie „złe plany”, jak to jeden z nich określił? Czepiliby się
jeszcze jej.
- Dajcie mi spokój! – krzyknęłam jak najgłośniej. Otarłam łzy, które nadal
niekontrolowanie spływały po moich policzkach. Teraz, one już nie były spowodowane
strachem, a bezradnością.
- Nie rycz. Wtedy wyglądasz mniej seksownie, kochana – zostałam spoliczkowana.
Jak chłopak może uderzyć dziewczynę? Czuję się strasznie. Oni ciągle mnie
dotykają, a ja nie mogę się w żaden sposób bronić. Mój policzek niemiłosiernie
boli. A oni posuwają się coraz to dalej. Wsuwają swoje dłonie nawet za pasek
moich spodenek.
Nie chcę tego pamiętać.
- Co tu się dzieje? – nie chcę mi się wierzyć, że jest to akurat Jake. Wtargnął
pomiędzy to „koło”, w którym mnie trzymali. Dłonie tych dwóch zniknęły z mojego
ciała, jednak moje nadgarstki nadal były mocno ściskane przez blondyna.
Zamknęłam oczy, pozwalając kolejnym łzom wypłynąć. Załkałam, posyłając Jake’owi
bolesne spojrzenie.
- Wypuść ją – trójka zaśmiała się na jego słowa, a uścisk na moich
nadgarstkach powiększył się.
- Koleś, jeśli nie chcesz mieć kłopotów lepiej stąd znikaj – Jake prychnął,
uśmiechając się. Co w tej sytuacji jest takiego zabawnego?
- Chyba nie wiesz kim jestem – teraz już się nawet zaśmiał – Jake Scott, miło
mi – w ich oczach nagle ukazało się coś w stylu poznania.
Moje nadgarstki momentalnie zostały uwolnione. Poczułam jak moje ciało robi się
ciężkie na tyle, że musiałam usiąść na ziemi. Zaczęłam rozmasowywać bolące
części mojego ciała pragnąc, żeby jakimś magicznym cudem być już teraz w domu.
Widziałam, jak Jake bierze zamach prawą ręką, a ta chwilę później ląduje na
szczęce blondyna. Ten aż się cofnął, a z jego wargi zaczęła sączyć się krew.
- Znikajcie stąd – warknął. Zaraz znalazł się obok mnie, kucając i patrząc
prosto w moje oczy. W którym miejscu on jest taki zły i niebezpieczny, jak
mówiła Kendall?
- W porządku? – no właśnie. Jest w porządku? Nie, zdecydowanie nie. Zostałam
prawie zgwałcona, nadal się trzęsę, a łzy nie przestają spływać po mojej
twarzy.
Pokręciłam przecząco głową. Rozłożył ręce delikatnie zbliżając je do mnie z
zamiarem przytulenia. Ale ja automatycznie się wzdrygnęłam, odsuwając się
trochę do tyłu.
- Przepraszam – mruknął, również się trochę cofając – Odprowadzę cię do domu – po tych słowach wstał. Patrzył na mnie z góry, podając mi rękę. Niepewnie ją
chwyciłam, chwilę później stając o własnych siłach.
Przez całą drogę do mojego mieszkania żadne z nas się nie odzywało. Widziałam
jak Jake’a korciło, żeby o coś zapytać, ale tego nie zrobił.
- Dziękuje, ale dalej już pójdę sama. Nie musisz się mną aż tak przejmować –
odezwałam się, kiedy zauważyłam, że została mi zaledwie przecznica i będę w
domu.
- Wolałbym sam cię odprowadzić. Wtedy miałbym pewność, że jesteś bezpieczna –
powiedział spokojnie, a ja na to zwykłe zdanie, dostałam dziwnego uczucia w
podbrzuszu.
- Ale już i tak zmarnowałeś przeze mnie swój czas, więc… - nie dane było mi
dokończyć, ponieważ mi przerwał.
- Więc i tak cię odprowadzę – puścił mi oczko - I nie zmarnowałem sobie przez ciebie czasu - dodał.
Westchnęłam, co on prawdopodobnie uznał za swoje zwycięstwo,
ponieważ się szeroko uśmiechnął. A jego uśmiech był taki… ach.
Byliśmy coraz bliżej, a ja nie mogłam się powstrzymać i ciągle na niego
patrzyłam. Na jego twarz, czarujące, mocno brązowe oczy i pełne usta.
Ocknęłam się kiedy usłyszałam jego śmiech.
- Gapisz się – stwierdził, na co ja oblałam się rumieńcem. Odwróciłam głowę w
drugą stronę – Widziałem – pokręciłam głową z lekkim uśmiechem.
Zanim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Popatrzyłam na niego nieco
niezręcznie, a on widząc to ponownie się zaśmiał. Ajj, jego śmiech jest cudowny.
- Dziękuje. Za to, że mnie uratowałeś i odprowadziłeś – wzruszył ramionami,
nadal się tak uśmiechając.
- Nie ma problemu, mała – schylił się i ustami delikatnie musnął mój policzek.
– Do zobaczenia – puścił mi po raz kolejny oczko, cofając się powoli do tyłu,
aż w końcu się odwrócił i zaczął bieg.
Dochodzi prawie północ. Zamykam
laptopa i odkładam go na szafkę, stojącą obok łóżka. Rozkładam się wygodnie i
spycham kołdrę na bok. Jest tak gorąco, że ciężko mi zasnąć. Ściągam gumkę z
nadgarstka i związuję nią włosy w niedbałego koka na czubku głowy. Kręcę się na
łóżku, próbuję wygodnie ułożyć, ale nie potrafię. Nienawidzę, kiedy chce mi się
spać, ale za nic mi się to nie udaje. Moje myśli mnie wtedy wręcz przytłaczają.
A On nie opuszcza mojej głowy. Nieustannie widzę jego twarz i ten zadziorny
uśmiech. Jest przystojny. I taki miły. Wcześniej uważałam go za dupka opisanego
przez Kendall, ale on wcale taki nie jest. Gdyby był, to czy pomógłby mi?
Odprowadziłby mnie? Odwiózłby wtedy z imprezy? Nie. Miałby to wszystko w dupie.
I nie przejmowałby się, że może stać mi się krzywda. Kendall podawała mi wiele
przykładów jego zachowania w stosunku do dziewczyn i nie tylko. Prawdą jest, że
były one prawdziwe, bo Sam, Chris i Jason również to potwierdzali. Mieli nawet
dowody. Ale to przecież nie znaczy, że dla mnie też taki będzie. A przynajmniej
mam taką nadzieję.
Mój telefon zawibrował. Szybko chwyciłam go, z nadzieją, że może to nareszcie
Jake.
Od:
nieznany.
Sytuacja z kiedyś prawie się dzisiaj powtórzyła. Cholera. Szkoda, że
prawie;)
Jak ja mam się nie bać, dostając takie sms’y? Naprawdę, przerażają mnie coraz
bardziej. I teraz już nawet nie myślę, że to jakieś żarty. Boje się, za każdym
razem kiedy dostaję nową wiadomość. W końcu przestanę całkiem wychodzić z domu,
bo będę zbyt przerażona tym, że ktoś mnie dotknie. Nawet przez przypadek. Moja
psychika przez przejścia z przeszłości i to, zdecydowanie cierpi. Za niedługo
zacznę wariować. Muszę się dowiedzieć kto mi to wysyła.
Przez głupiego sms’a nie mogłam zasnąć. Leżałam, patrząc tępo w jeden punkt na
ścianie do około trzeciej w nocy. A kiedy nareszcie udało mi się usnąć, nie
trwało to zbyt długo.
- Tak, mamo. Wszystko będzie w porządku.
Idź, należy ci się to. A ja zamknę się w pokoju, albo wyjdę gdzieś ze
znajomymi – spojrzała na mnie niepewnie, a ja swoim szczerym uśmiechem
próbowałam ją zachęcić jak tylko potrafię – Idź. Proszę, nie siedź ciągle w
domu i przestań się nim przejmować. Tobie też należy się coś od życia. – w odpowiedzi
mocno mnie przytuliła. Zaraz po tym zaczęła się szybko zbierać i chwilę później
chwyciła swoją torebkę, po czym wyszła. Jak najszybciej udałam się do swojego
pokój, zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam je na klucz. Co prawda, teraz go nie ma w
domu, ale może wrócić lada moment. Usiadłam na łóżku, razem z laptopem.
Włączyłam wszystkie strony społecznościowe, na których mam konto i zaczęłam je
po kolei przeglądać. Urządzenie wydało z siebie charakterystyczny dźwięk, więc
przełączyłam na kartę facebooka, sprawdzając wiadomość. Kim napisała na grupie,
w której jest tylko nasza paczka.
„Idziemy na miasto?”
To było dla mnie niczym zbawienie, więc bez zastanowienia odpisałam, że ja
chętnie wyjdę. Jak się okazało wszyscy byliśmy pozytywnie na to nastawieni i umówiliśmy
się za 15 minut w parku, do którego wszyscy mamy nie tak znowu daleko.
Schodziłam po schodach, jednocześnie odpisując na wiadomość. Kiedy na ekranie
pokazało się powiadomienie o dostarczeniu, usłyszałam huk. Drzwi frontowe odbiły
się od ściany, a w progu pojawił się mój domowy tyran. Moje ciało przejęło
przerażenie, ponieważ widziałam jak bardzo pijany był. Ruszył w moją stronę, na
co ja starałam się go wyminąć, ale on mi na to nie pozwalał. W głowie pojawiła
się pewna myśl, więc rzuciłam się w stronę mojego pokoju. On ruszył za mną, a
ja, pomimo jego stanu, nie zdążyłam domknąć drzwi. Pchnął je z wielką siłą,
tak, że mnie odrzuciło, a drzwi uderzyły w ścianę. Rzucił się na mnie i zaczął
dotykać. Krzyczałam, żeby mnie puścił. Szarpałam się, kopałam, biłam go. A on
nie był mi dłużny i oddawał. Czasem nawet ze zdwojoną siłą. Zaczął zdzierać ze
mnie ubrania. Broniłam się jak mogłam, ale na marne. Bolało mnie. A jemu to nawet
długo nie zajęło. Po wszystkim, tak po prostu sobie poszedł. A ja zanosiłam się
coraz to głośniejszym płaczem.
Obudziłam się z krzykiem. Zalana potem i łzami. Ciężko oddychałam, próbując
się uspokoić. Momentalnie w moim pokoju pojawiła się mama. Nic nie mówiąc
siadła obok mnie, mocno do siebie przyciskając i szeptając kojące słowa. Nigdy
się od tego nie uwolnię. Przeszłość zawsze mnie dogoni. Nie ważne jak będzie
wspaniale, czy jak będzie źle. Ona zawsze da o sobie znać w najmniej
odpowiednim momencie. I ja będę jedyną, która będzie cierpieć.
Kolejny świetny rozdział. Naprawdę niesamowicie piszesz i bardzo wciągnęła mnie twoja historia. Powodzenia w dalszym pisaniu i czekam z niecierpliwością x
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz, masz do tego talent. Uwielbiam to czytać ;)) Oby tak dalej 💕
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *^▁^*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie...
Świetne to nie tyczy się tylko tego rozdziału a wszystkich. Jestem ciekawa co będzie dalej. A tak z ciekawości kiedy kolejny?��
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńBędę tu wpadać częściej.
Trafiasz na moją listę obserwowanych ;)
Pozdrawiam :*
Zapraszam do mnie: http://jb-justin-bieber-fanfiction.blogspot.com/2016/01/prolog.html
Kraina Zwiastunów zaprasza! Nie masz zwiastuna do swojego FF? Chciałabyś? Oto jestem.
OdpowiedzUsuńSłowem wstępu.
Tworzeniem historii i ich małą ekranizacją, bądź zapowiedzią interesuję się od dawna. Pomyślałam, że warto byłoby spróbować dalej realizować się w tym kierunku.
Do czego zmierzam?
Oto mój blog --> http://land-of-movie-thriller.blogspot.com/
Jeśli byłabyś zainteresowana, proszę, śmiało możesz złożyć zamówienie na zwiastun do swojego Opowiadania.
Serdecznie zapraszam! :)
Czytam i mega sie mi podoba! ❤
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz, kiedy next? *__*
OdpowiedzUsuńKiedzy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńWciągnołam sie
Świetny jest :3 czekam na kolejny rozdział *.* genialnie piszesz :3 masz talent :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, bardzo wciąga 💪
OdpowiedzUsuń