piątek, 1 stycznia 2016

Rozdział 3: Czasem łatwo można „wpaść”.

    Byłam po trzecim razie, kiedy usłyszałam okrzyki zawiedzenia. Okazało się, że alkohol się skończył. W sumie to dobrze, bo jeszcze trochę, a mogłabym źle skończyć. Wszyscy, oprócz mnie, wstali śmiejąc i obejmując się. Ja zrobiłam to chwilę później i chyba zbyt gwałtownie. Już wiem, że mam i będę mieć do tego słabą głowę. Mój obraz lekko się rozmazał i zawirował, ale na szczęście wystarczyło kilka mrugnięć i wrócił do normy.
   Jakoś dotarłam do domu, potykając się tylko kilka razy. Chris tym razem również ze mną wracał i dużo ze mną rozmawiał, co faktycznie trochę pomagało. Drzwi otwierałam jak najciszej, mając nadzieję, że mama już śpi. Pomimo tego, że jest dopiero 23. W korytarzu było ciemno, a ja starałam się ściągnąć jakoś buty. Próba mojego „cichego wejścia” nie wypaliła, ponieważ byłam na tyle genialna, żeby wejść w komodę, która aż się przesunęła, przez co spadły z niej klucze robiąc mały hałas. Drzwi od pokoju mamy otworzyły się, a chwilę później ukazała się i ona.
- Jeszcze nie śpisz?
- Czekałam, aż wrócisz – uśmiechnęłam się, ciesząc się z faktu, że mama nie zrobiła awantury o to, że wróciłam później, niż jej wczoraj powiedziałam i, że czuć ode mnie alkohol. Choć mam nadzieję, że ona go jednak nie poczuła.  Szybko pomknęłam do swojego pokoju, zebrałam potrzebne rzeczy i poszłam wziąć prysznic do łazienki znajdującej się w moim pokoju. W szybkim tempie zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do kabiny. Kiedy ciepła woda zaczęła spływać po moim ciele, poczułam się o wiele lepiej. Oparłam się o ścianę, miarowo oddychając. W końcu wyszłam, wytarłam się w ręcznik i zarzuciłam na siebie szlafrok. Koniecznie musiałam umyć zęby, pomimo tego, że pójdę jeszcze coś zjeść. Alkohol pobudza apetyt, a ja nie jadłam od dobrych kilku godzin.
   Leżałam w łóżku, przeglądając telefon. Jednocześnie pisałam również z Kendall. Ją lubię najbardziej. Oczywiście reszta też przypadła mi do gustu, ale ona mimo, że jest niesamowicie pozytywną i zakręconą osobą, to jednak rozumie mnie najlepiej. Rozumie, że jeszcze nie do końca się tutaj zaklimatyzowałam, choć o tym nie wspominałam. Czasami jestem przy nich taka nieśmiała, a Kendall jednym  uśmiechem potrafi dodać mi tyle otuchy. I czuję, że jej mogę naprawdę ufać.
   Mój telefon zawibrował, więc od razu kliknęłam na ikonkę wiadomości. Spodziewałam się, że to Kendall mi odpisała, ale jednak się myliłam.

Od: nieznany.
Uważaj na siebie. Czasem łatwo można „wpaść” ;)

Ten sms sprawił, że moje serce zaczęło bić o wiele szybciej, niż powinno. Poczułam jednocześnie suchość w gardle i rosnącą w nim gulę. Czytałam wiadomość kilkukrotnie, ciągle zastanawiając się kto mógłby być jej nadawcą. Telefon zawibrował ponownie, przez co poczułam jakby moje serce na moment się zatrzymało.

Od: Kendall.
Lecę spać, dobranoc ;*

Wypuściłam z chwilową ulgą powietrze, które nieświadomie wstrzymałam. Szybko odpowiedziałam jej na sms, następnie ponownie wracając do poprzedniego. Przymknęłam oczy, myśląc co z tym zrobić. Odpisać? Czy wręcz przeciwnie? Ostatni raz przeczytałam treść wiadomości, po czym stuknęłam palcem w kosz, znajdujący się w prawym górnym rogu ekranu. Coś się jednak nie udało, ponieważ mój telefon zaciął się, a chwilę później wyskoczyło mi powiadomienie informujące o jakimś błędzie. Westchnęłam i dałam sobie spokój, odkładając urządzenie na półkę.
   Naprawdę długo nie mogłam zasnąć. W mojej głowie, ten sms ciągle odbijał się echem, nie dając mi spokoju. Chwyciłam telefon w celu sprawdzenia godziny. 2:14. Tym razem nie odkładałam go, a z szuflady wyciągnęłam słuchawki. Muzyka zawsze, ale to zawsze mnie uspokajała. Kiedy nie mogłam zasnąć, ona była moim ratunkiem. Tak samo na nudę, albo na dni, w których chcę odizolować się od świata i pobyć sama.
   Obudziłam się z bólem głowy. Budzik, który swoją drogą nie wiem po co ustawiałam, mówił mi, że jest 8. Teraz tym bardziej nie wiem, po co go ustawiałam i to tak wcześnie. Przesunęłam palcem po ekranie sprawiając, że przestał natrętnie dzwonić. Próbowałam ponownie zasnąć, lecz za nic mi się to nie udawało. Zrzuciłam z siebie kołdrę, przetarłam oczy i ociągając się, wstałam. Wchodząc do kuchni niemal od razu poczułam cudowny zapach kawy.
- Już nie śpisz? – ziewnęłam, przeciągając się na co mama zaśmiała się.
- Najpierw nie mogłam zasnąć w nocy, a teraz kiedy próbowałam jeszcze trochę się przespać, to nie wyszło – kobieta postawiła przede mną kubek z kawą, którą wie, że lubię oraz moje ulubione płatki musli.
- Wychodzisz gdzieś dzisiaj?
- Nie, raczej nie – przez tego sms’a nie miałabym najmniejszego zamiaru. Uważaj na siebie. Czasem łatwo można „wpaść” ;). Chyba nawet bałabym się.
- Wszystko w porządku? – ocknęłam się, patrząc na mamę – Patrzyłaś na ścianę i naglę pobladłaś. I to bardzo. Coś cię stało?
- Nie, nie. Jest okej. Tylko trochę boli mnie głowa – to nie była do końca prawda, ale też nie całkiem kłamstwo. – Są jakieś tabletki? – chwilę później przede mną znalazła się szklanka z wodą i tabletka.
- Muszę już uciekać do pracy. Gdyby coś się działo to dzwoń – pocałowała mnie w czoło i wyszła.
Skończyłam swoje śniadanie i wróciłam do pokoju.

Nie powiem mamie o tym sms’ie. Nikomu o nim nie powiem. Ktoś pewnie robił sobie żarty.
Sama w to nie wierzysz. Ha.
Westchnęłam, ponownie kładąc się na łóżku i przykrywając kołdrą. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Obudziłam się, słysząc donośnie pukanie do drzwi. Na początku naprawdę się przestraszyłam, ale chwilę później dotarło do mnie, że to może być ktoś z sąsiadów lub listonosz, czy ktokolwiek. Powlekłam się do drzwi, a ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam Kendall.
- Jeju, myślałam, że coś ci się stało! – odetchnęła z ulgą, przyciągając mnie do powitalnego uścisku. Zaśmiałam się na jej reakcję.
- Czemu? – zapytałam, nadal rozbawiona.
- Ponieważ próbuję się do ciebie dodzwonić od godziny, a ty nie odbierasz, ani nie dajesz znaku życia? – powiedziała, jakby o była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Dodając, że jesteś w mieście nowa.
- Po co dzwoniłaś? – dziewczyna weszła do środka, a ja zamykając drzwi poczułam się jakoś dziwnie, ale zlałam to.
- Chciałam cię gdzieś wyciągnąć, żebyś nie siedziała sama w domu i spała do 14. Tak jak to robisz teraz.
   Godzinę później, siedziałyśmy w Starbucks’ie pijąc nasze caramel macchiato. Rozmawiałyśmy o piątkowym wyścigu, kosmetykach i wszystkim co nam się nasunęło. Nawet o galerii, w której się aktualnie znajdujemy. Sięgnęłam do tylnej kieszeni moich jeansów, w celu wyciągnięcia telefonu, kiedy coś rzuciło mi się w oczy. A raczej ktoś. Chłopak stał przy schodach, robiąc coś w telefonie. Kiedy podniósł swój wzrok, również mnie zauważył. Pomachał mi i uśmiechnął się tak jak miał w zwyczaju. „Biłam się” z nim na spojrzenia. Kto pierwszy odpuści, co widocznie musiała zauważyć Kendall, ponieważ popatrzyła w tamtym kierunku.
- Znasz go? – zwróciła się do mnie.
- Um... Nie  – spojrzałam na nią, tym samym „przegrywając”.
- To dobrze. Naprawdę, lepiej dla ciebie.
- Kto to jest? – ponownie na niego spojrzałam, tylko teraz on witał się, prawdopodobnie ze swoim znajomym, uściskiem dłoni i „przytulasem po męsku”.
- Koleś czasem potrafi być okej, ale jego towarzystwo jest... – zacięła się szukając odpowiedniego słowa – potrafi być niebezpieczne. I on z resztą również – moje spojrzenie niekontrolowanie rzuciło się  w tamtą stronę, znów krzyżując się z jego. Teraz zjeżdżał po ruchomych schodach, a ja utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, do póki całkiem nie straciłam go z zasięgu wzroku. Stolik niezauważalnie się poruszył, wydając dźwięk, przez wibrujący telefon oznaczający wiadomość lub jakieś powiadomienie.
- Twój? – usłyszałam głos Kendall, sprawdzając telefon. Gdy zobaczyłam wiadomość, momentalnie osłabłam. Czułam jak z mojej twarzy odpływają wszystkie kolory, a nogi wiotczeją.

Od: nieznany.
Podoba ci się, co? Całkiem przystojny z niego chłopak. 

~*~


Z okazji Nowego Roku życzę Wam wszystkiego co najlepsze. Przede wszystkim dużo zdrowia i szczęścia, spełnienia wszystkich Waszych marzeń, żebyście nieustannie się uśmiechali oraz żeby rok 2016 był Waszym najlepszym! :)

Zapraszam na aska :)


Jeśli przeczytasz, proszę zostaw nawet krótki komentarz. To naprawdę motywuje :)

5 komentarzy

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.