środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 2: Raz to przypadek, ale dwa to już przeznaczenie.

 Ci ludzie są świetni. Naprawdę. Jest w nich tyle pozytywnej energii. Myślałam, że tylko Kendall będzie mnie tak chciała poznać, ale jednak okazuję się, że reszta jej „paczki” przyjęła mnie równie entuzjastycznie. Razem jest ich czwórka. Nie trzeba było nawet przebywać z nimi jakoś szczególnie długo, żeby lepiej ich poznać. Cieszę się, że tak szybko kogoś poznałam. Gdyby nie oni pewnie nudziłabym się do końca wakacji. A fakt, że są to moi rówieśnicy był jednym z lepszych.
   Do domu wróciłam około 23. Na szczęście Chris również wracał w tę stronę co ja, więc nie musiałam iść sama.
- Już jestem! – krzyknęłam zaraz po tym jak otworzyłam drzwi. Kiedy ściągałam buty, w korytarzu zjawiła się mama.
- I jak było?
- Świetnie. Poznałam nowych ludzi, w dodatku chodzą do tej szkoły, do której mnie zapisałaś! – przez chwilę kobieta się nie odzywała, a jej usta kształtowały się w coraz to większym uśmiechu.
- Uwielbiam patrzeć na ciebie, kiedy jesteś taka szczęśliwa – podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
Znowu poczułam to pewne poczucie bezpieczeństwa.
- Zapomniałabym ci powiedzieć – zaczęła po tym jak się od niej oderwałam – dzwonili z pracy. Zaczynam od jutra.
Powiedziałam jej, że jutro również wychodzę na miasto i wrócę późnym wieczorem, na co ona tylko się uśmiechnęła i powiedziała, żebym na siebie uważała. Udałam się do swojego pokoju i rozłożyłam się na łóżku. Chwyciłam z szafki laptopa. Kiedy się uruchomił, włączyłam stronę facebooka’a i zalogowałam się. Powitały mnie cztery nowe zaproszenia do znajomych, na co automatycznie zaśmiałam się. Zostałam nawet dołączona do grupowej konwersacji. To są takie małe rzeczy, a tak mnie cieszą.
    Wstałam o typowej dla mnie godzinie. W tym czasie mama już dawno była w pracy. Kiedy weszłam do kuchni, na lodówce czekała na mnie karteczka z informacją.

„Kończę o 18. Na blacie zostawiłam dla ciebie trochę pieniędzy. Przypomniało mi się jak mówiłaś, że wychodzisz dzisiaj, więc może ci się przyda :)
 Kocham, mama.”

Umówiona jestem dopiero na 15. Co ja będę robić przez 4 godziny? Zrobiłam sobie śniadanie i razem z nim poszłam do salonu. Puszczane były powtórki serialu, który kiedyś oglądałam, więc zostawiłam na tym kanale i oglądając, jadłam. Kiedy mi się to w końcu znudziło stwierdziłam, że ogarnę się już teraz, żeby potem nie biegać po pokoju na ostatnią chwilę, jak miałam w zwyczaju.
   Nadal zostały mi jeszcze dwie godziny. Cóż, po prostu wyjdę wcześniej i trochę pospaceruję. Wzięłam kluczyki do apartamentu, telefon i zostawione przez mamę pieniądze. Wyszłam na zewnątrz i niemal od razu poczułam, że dzisiaj jest znacznie cieplej niż wczoraj. Dzisiaj, zaczęłam iść w stronę przeciwną do wczorajszej. Kto wie, może odkryję coś nowego. Oczywiście nowego dla mnie. Oddalałam się od mojego apartamentowca coraz bardziej, a kiedy wydawało mi się, że idę już dość długo sprawdziłam godzinę w telefonie. Jest 13:39. Po raz kolejny w przeciągu dwóch dni poczułam uderzenie w klatkę piersiową. Spojrzałam przed siebie i aż nie wierzyłam moim oczom. Znowu on.
- No proszę, znowu się spotykamy. – uśmiechnął się, zakładając ręce na piersi.
- Jeśli mieszkasz w okolicy, to nic dziwnego. – odgapiłam jego pozę, powstrzymując się od przewrócenia oczami. Jego ręce opadły luźno wzdłuż jego ciała, by potem lekko wsunąć dłonie w kieszenie spodni. Nachylił się nade mną, tym samym zmniejszając odległość między nami.
- Wiesz, mówią, że jeden raz to przypadek, ale dwa to już przeznaczenie – i znów ten sam uśmiech. Zadziorny i bardzo pewny siebie. Ale tym razem już się nie powstrzymałam i przewróciłam oczami, na co on posłał mi rozbawione spojrzenie. Powoli mnie wyminął, a ja nadal stałam w tym samym miejscu. Odwróciłam głowę w tym samym momencie kiedy on, a następnie usłyszałam jego krzyk.
- Do zobaczenia trzecim razem, mała!

- To gdzie idziemy dzisiaj? – zapytała entuzjastycznie Sam, kiedy byliśmy już w komplecie.
- Może pokażemy Selenie nasze miejscówki?
- Co Ty na to? – Jason zwrócił się tym razem do mnie. Wzruszyłam ramionami, uśmiechnęłam się i w końcu skinęłam głową. W drodze do pierwszej Sam zaczęła mi o nich opowiadać. W sumie mają ich trzy i spotykają się tam przeważnie wtedy,  kiedy chcą zapalić, wypić i trochę się zabawić. A nawet zrobić imprezę. Przychodzą tam nawet samotnie, kiedy mają jakiś problem i potrzebują pomyśleć. Te miejsca są dla nich czymś w rodzaju kryjówki. Wiedzą o nich tylko oni, oprócz jednej. Ta największa, w której przeważnie organizują imprezy jest obok miejsca, w którym odbywają się nielegalne wyścigi. Dowiedziałam się również, że Jason czasem bierze w nich udział.
- Przyjdziesz na wyścig w piątek? – zagadnął Jason, obejmując mnie ramieniem.
- Dobry pomysł – wtrącił się Chris.
- Racja, powinna to zobaczyć. Naprawdę niezłe – dodała również Kendall.
- Przyjdę – zdecydowanie powinnam być choć trochę bardziej śmiała. Oni wszyscy są tacy otwarci, a ja mało co się odzywam. Choć nadal mnie dziwi to, że tak po prostu przyjęli mnie do swojej „paczki”.
   Aktualnie znajdujemy się na miejscu wyścigów. Duży, opustoszały i wydający się być stary magazyn jest pokryty wszelkiego rodzaju graffiti, co nadaje mu wygląd jak z filmów. Stoją tu dwie duże lampy i oświetlają praktycznie cały plac. Nie jakoś idealnie, ale Kendall mówiła, że kiedy zbierają się tu podczas wyścigów, światła tych wszystkich samochodów dają naprawdę niezły efekt. Pokazali mi również linię startu i objaśnili zasady. Żadnych „spychanek” i wjeżdżania w siebie, nieczystych zagrań i różnego rodzaju dopalaczy.
- Aż się nie mogę doczekać, by to zobaczyć – wszyscy zaśmiali się na moje słowa, a ja nadal wszystkiemu się przyglądałam.
- Chodźcie się napić. Po ostatnim razie chyba jeszcze coś zostało w magazynie.
- Sel, piłaś kiedyś? – oczy wszystkich wylądowały na mnie, a ja poczułam się trochę nieswojo.
- Uhm.. Nie bardzo miałam okazję. Jakoś nigdy się nie złożyło i … tak. – odetchnęłam ciężko, starając się sobie nie przypominać nic z tego czasu. Ale nie wyszło, ponieważ moja głupia podświadomość musiała odpowiedzieć, nawet jeśli nie na głos, robiąc mi tym na złość. Po prostu nigdy nie piłam, bo mój domowy tyran robił to codziennie i jakoś tak wyszło, że aż się bałam spróbować, nawet z przyjaciółmi.
- Czemu? – zapytali wszyscy jednocześnie, co wydawało się być nawet trochę śmieszne, ale ja tylko jeszcze bardziej się przez to zmieszałam.
- Kiedyś wam opowiem, ale dzisiaj jakoś nie czuję tego tematu – powiedziałam prawie szeptem. Kendall widocznie zauważyła, że coś jest nie tak, więc otuliła mnie jednym ramieniem i powiedziała zachęcająco:
- W takim razie spróbujemy sprawić, że będziesz mieć z tym same jak najlepsze wspomnienia – reszta krzyknęła ochoczo i zaczęli iść w stronę wejścia do budynku.
- Wszystko okej? – szepnęła mi na ucho Kendall, tak, żeby oni nie słyszeli.
- Tak, w porządku – wymusiłam lekki uśmiech, który raczej nie był za bardzo przekonujący, ale dziewczyna mimo to potarła moje ramię i zaczęła prowadzić do pozostałych.
- No dawaj, musisz w końcu zobaczyć jakie to fajne! – byłam trochę pod presją. Chłopaki byli już po trzech kieliszkach, dziewczyny po dwóch, a ja nie wypiłam ani jednego tylko obserwując ich z rozbawieniem. Ciągle się śmiali i czasami mówili niezrozumiałe, pewnie nawet dla nich samych słowa.
Ale okej. Jeden na odwagę.
Przechyliłam kieliszek, całkowicie go opróżniając. Poczułam gorzki smak i natychmiast sięgnęłam po sok, po czym szybko to popiłam. Lekko zaszumiało mi w głowie, ale po za tym czułam się tak jak kilka minut temu. W końcu kolejka znowu padła na mnie, a ja tym razem z większą odwagą przechyliłam kieliszek.

~*~

Przeczytałaś/eś? Proszę zostaw chociaż krótki komentarz, to naprawdę motywuje :)

8 komentarzy

  1. Bardzo fajne, czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne jest :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super się czyta nie mogę się doczekać dalszego ciągu❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekać kolejnej czesci, bardzo wciągające:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super
    Nie mogę się doczekać dalszych części :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.